Pokazali pazur - relacja ze spotkania Znicz Basket - Asseco Prokom II

Pierwszy mecz rywalizacji z młoda drużyną rezerw Asseco Prokomu zawodnicy z Pruszkowa wygrali szczęśliwie. W drugim znacznie bardziej doświadczeni koszykarze Znicza Basket udowodnili, że nie przez przypadek wygrywali we własnej hali z siedmioma z ośmiu zespołów biorących udział w play-off.

W tym artykule dowiesz się o:

- W sobotę wyszliśmy na parkiet za mało skoncentrowani, a gdy nie wyszło nam kilka pierwszych akcji w meczu pojawił się lekki stres. Przez to rywale uwierzyli w swoją szansę. Na szczęście udało się wygrać - mówił drugi trener Znicza Basket Wojciech Rogowski.

W sobotę Pruszkowianie dostarczyli swoim kibicom sporej dawki emocji. Przy stanie 73:71, na niespełna siedem sekund przed końcem, dwa rzuty wolne dla klubu z Sopotu wykonywał Paweł Bach. Trafił pierwszy, a po drugim piłka odbiła się od tablicy i padła łupem niezwykle skutecznego tego dnia Mateusza Kostrzewskiego (25 punków, w tym 4/5 za 3). Koszykarzy gości myślał, że kończy się czas i oddał rzut z zupełnie nieprzygotowanej pozycji. Piłka niemal wypadła mu z rąk i padła łupem zawodników Znicza Basket. Faulowany taktycznie Marcin Ecka trafił jeden rzut wolny, a drugi specjalnie przestrzelił. Gdy goście zebrali piłkę skończył się już mecz.

- Wyciągnęliśmy wnioski z tamtego meczu. Znacznie poprawiliśmy naszą obronę, a w ataku byliśmy bardziej skuteczni - powiedział po spotkaniu Rogowski. Znicz Basket wypracował już na początku spotkania znaczną przewagę, dzięki czemu spokojnie mógł kontrolować grę. Miejscowi wykorzystywali brak pod koszem Igora Treli oraz małe doświadczenie mierzącego 217 cm wzrostu Piotra Wojdyra. Nieporadność przyjezdnych wykorzystywał skoczny Grzegorz Malewski, który raz za razem pakował piłkę z impetem do kosza. - Rywale zostawiali mi dość dużo miejsca, dlatego mogłem w efektowny sposób kończyć akcje. W końcu kibicom też coś się należy - mówił Malewski.

Po przerwie koszykarze rezerw mistrzów Polski próbowali podjąć walkę, ale przewaga Znicza Basket ani na moment nie podlegała dyskusji. - W końcówce było widać, że nasza gra odebrała rywalom ochotę do gry. Oto nam chodziło - zakończył Rogowski.

Szkoleniowiec Asseco Prokomu II Ramonas Rimantas, mimo dużej przewagi gospodarzy, przez cały mecz ostro reagował na poczynania swoich podopiecznych. - To są jeszcze młodzi koszykarze, dlatego cały czas należy zwracać uwagę nawet na drobne detale. To zaprocentuje w przyszłości. - powiedział litewski szkoleniowiec przyjezdnych.

Mecz numer trzy i ewentualnie cztery zostaną rozegrane w Sopocie. Tam w zespole rezerw zagra najprawdopodobniej większość Polaków z pierwszego zespołu. - Mam nadzieję, że w tych meczach będę miał do swojej dyspozycji szerszy skład. Bardzo bym chciał jeszcze przyjechać do Pruszkowa - dodał Rimantas.

Znicz Basket Pruszków - Asseco Prokom II Sopot 83:58 (28:16, 16:8, 24:20, 15:14)

Punkty dla Znicza Basket: G.Malewski 19 (1), A.Suliński 14 (4), D.Wilkusz 12 (1), J.Dłoniak 9 (1), R.Urbaniak 6, D.Czubek 6 (2), A.Bajer 6, M.Matuszewski 5, M.Ecka 4, T.Briegmann 2, K.Krajewski 0, Ł.Kok 0;

Punkty dla Asseco Prokomu II: S.Sikora 15 (3), P.Wojdyr 10, P.Bach 8 (1), A.Krauze 8 (1), K.Kalski 5 (1), J.Załucki 4, T.Świętoński 3 (1), K.Krajniewski 3, M.Kostrzewski 2.

Komentarze (0)