NBA: Warriors zmiażdżyli Clippers, kapitalny Curry

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Stephen Curry i Kevin Durant
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Stephen Curry i Kevin Durant

Golden State Warriors fenomenalnie spisali się we własnym obiekcie i znokautowali Los Angeles Clippers, a znakomicie w tym spotkaniu zagrał Stephen Curry, który zdobył aż 43 punkty. W innym starciu Celtics pokonali po dogrywce Bucks.

Takiego koncertu w wykonaniu byłych mistrzów NBA już dawno nie oglądaliśmy. Właściwie to od blisko dwóch miesięcy. Na początku grudnia Wojownicy rozprawili się z Indianą Pacers (142:106), a jeszcze wcześniej rozstrzelali Los Angeles Lakers (149:106). Wygrana nad Clippers to najwyższy triumf podopiecznych Steve'a Kerra w obecnych rozgrywkach. To kolejne potwierdzenie dominacji tego zespołu. A przecież rywal był z solidnej półki.

Ale na Warriors niekiedy zwyczajnie nie ma mocnych. Niedawno przekonali się o tym koszykarze Cleveland Cavaliers, czyli aktualni mistrzowie. Jeśli GSW wejdą w trans, to są nie do zatrzymania. I tak też było w konfrontacji z Clippers, którzy tylko w pierwszych minutach potrafili dotrzymać kroku rywalowi. Później odstawali i to z każdą minutą coraz wyraźniej. Dystans rósł, zwłaszcza po przerwie, aż ostatecznie osiągnął poziom 46 punktów. Nokaut.

Wprost fantastycznie zagrał Stephen Curry. 28-letni koszykarz trafił aż 15 z 23 rzutów z gry, w tym 9 z 15 "trójek". Do tego był bezbłędny na linii rzutów wolnych, a mecz zakończył z dorobkiem 43 punktów (25 w trzeciej kwarcie!). Na dodatek Curry otarł się o double-double, gdyż zebrał 9 piłek oraz rozdał 6 asyst. A to wszystko osiągnął, grając jedynie przez 28 minut. Oprócz niego dobrze zagrali Kevin Durant (23 punkty) i Klay Thompson (16 punktów).

U gości najlepiej spisał się Blake Griffin. Amerykanin spędził na parkiecie 22 minuty i w tym czasie wykorzystał 9 z 14 rzutów z gry, a ogółem uzbierał 20 punktów, 4 zbiórki, 2 asysty oraz przechwyt. Nieźle, choć to było zdecydowanie za mało na tak dysponowanych Wojowników.

Interesująco było w Milwaukee, mimo że niewiele na to wskazywało. Celtics szybko objęli prowadzenie, a w drugiej kwarcie mieli nawet 16 punktów przewagi. Wydawało się, że ekipa z Bostonu pewnie zmierza po łatwe zwycięstwo. Ale w drugiej połowie przyjezdni wyraźnie wyhamowali - znacząco spadła ich skuteczność. W trzeciej i czwartej kwarcie zdobyli 38 punktów, czyli mniej niż w premierowej odsłonie.

Koziołki potrafiły to wykorzystać i w czwartej partii dopadły rywala. Mało tego, objęły na moment prowadzenie, ale ostatecznie doszło do dogrywki. W niej były już bez szans, gdyż Celtics znowu solidnie w ataku. Liderem zwycięzców był Isaiah Thomas, który zdobył 37 punktów oraz dołożył do tego 8 asyst, 3 zbiórki oraz przechwyt. Dobrze zagrał również Jae Crowder, autor 20 punktów, 6 zbiórek i 4 asyst.

Przez wiele tygodni grali kiepsko, w 41 meczach zdołali uzbierać raptem 11 zwycięstw. A teraz? Miami Heat notują właśnie serię siedmiu wygranych i już znacząco poprawili swoją sytuację w Konferencji Wschodniej. Co prawda zajmują przedostatnie, czternaste miejsce, ale mają taki sam bilans jak Orlando Magic i niewiele gorszy od Philadelphii 76ers. Zresztą w takiej dyspozycji są w stanie te zespoły szybko prześcignąć.

Żar ma na swoim rozkładzie m.in. Houston Rockets, Golden State Warriors, Milwaukee Bucks, Chicago Bulls, a teraz dołożyli jeszcze Detroit Pistons. Duża w tym zasługa niezłego zbilansowania i sporego wsparcia ze strony zmienników - Jamesa Johnsona i Wayne'a Ellingtona. Świetnie w tym starciu spisał się Goran Dragić, który zdobył 23 punktów i dołożył 4 asysty, 2 zbiórki oraz blok.

Charlotte Hornets - Sacramento Kings 106:109 (22:24, 22:28, 33:33, 29:24)
(Walker 26, Batum 19, Williams 14, Hawes 12 - Cousins 35, Collison 17, Tolliver 14, Afflalo 13, Cauley-Stein 13)

Miami Heat - Detroit Pistons 116:103 (35:33, 29:27, 26:31, 26:12)
(Dragić 23, Ellington 19, Johnson 18, Waiters 17, McGruder 12 - Jackson 24, Drummond 17, Harris 16, Morris 14)

Milwaukee Bucks - Boston Celtics 108:112 (27:42, 26:22, 20:17, 29:21, d. 6:10)
(Antetokounmpo 21, Beasley 17, Dellavedova 14, Monroe 14, Snell 12, Brogdon 11 - Thomas 37, Crowder 20, Ołynyk 17, Johnson 7)

Golden State Warriors - Los Angeles Clippers 144:98 (31:22, 41:29, 45:23, 27:24)
(Curry 43, Durant 23, Thompson 16, McAdoo 10 - Griffin 20, Redick 13, Rivers 10, Felton 10)

Minnesota Timberwolves - Brooklyn Nets 129:109 (33:26, 30:29, 29:23, 37:31)
(Hood 20, Hill 16, Gobert 15, Burks 15, Hayward 14 - Randolph 28, Conley 23, Gasol 18)

Phoenix Suns - Denver Nuggets 112:123 (33:21, 28:38, 22:36, 29:28)
(Bledsoe 41, Booker 23, Chandler 15, Tucker 12 - Gallinari 32, Faried 21, Murray 18, Nelson 17, Harris 15)

Utah Jazz - Memphis Grizzlies 95:102 (27:26, 16:26, 31:28, 21:22)
(Towns 37, Wiggins 23, LaVine 20, Muhammad 18, Rubio 14, Dieng 12 - Lopez 25, Kilpatrick 14, Dinwiddie 13, LeVert 11, Whitehead 10, Bogdanović 10)

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem

Źródło artykułu: