ELW: Biała Gwiazda zatonęła w Kursku

Wisła Can Pack Kraków grająca w zaledwie 6 zawodniczek nie dała rady liderowi grupy A Euroligi. Dynamo Kursk dysponujące największymi gwiazdami światowego basketu okazało się lepsze pod każdym względem, a końcowy wynik dość bolesny dla przyjezdnych.

Obie strony rozpoczęły od istnej wymiany ciosów. Nie bały się ani trochę przeprowadzać odważnych akcji ofensywnych, dzięki czemu kibice oglądali bardzo interesujące widowisko. Początkowo krakowianki trzymały się dzielnie. Za sprawą Ziomary Morrison oraz Sandry Ygueravide dotrzymywały kroku rywalkom, jednak potem pojawiły się małe problemy. Najwięcej kłopotów sprawiała m in. znana z CCC Polkowice Nneka Ogwumike. Kiedy wsparła ją Epifanya Prints, wynik brzmiał 19:11, a to była zaledwie połowa kwarty.

Rosjanki nie zwalniały tempa. Doskonale czuły się w takich realiach i systematycznie powiększały najważniejszą ze statystyk, chociaż Wisła nie dawała za wygraną. "Trójka" wspomnianej Ygueravide pozwoliła zachować kontakt z gospodyniami. Niestety potem nastały mniej optymistyczne fragmenty. Angel McCoughtry oraz Helena Ciak wystawiły defensywę Białe Gwiazdy na ciężką próbę wobec czego dystans dzielący obie strony wyraźnie powiększał się. Kiedy zza łuku przymierzyła Elena Kirillova, miejscowe prowadziły 41:26, a trener Jose Ignacio Hernandez poprosił o przerwę, by poprawić postawę podopiecznych.

Wielka zmiana na lepsze nie nastąpiła. Dynamo pod każdym względem przejęło, bowiem kontrolę nad rywalizacją i spędziło długą przerwę przy wyniku 52:30. Lepszej rekomendacji postawy zawodniczek z Kurska nikt nie potrzebował. Kwestia ich zwycięstwa wydawała się niesamowicie prawdopodobna. Przyjezdne natomiast walczyły głównie o zachowanie twarzy.

Trzecia partia praktycznie dała odpowiedź kto zanotuje zdecydowany triumf. Faworyt stosował sprawdzone przez siebie rozwiązania taktyczne, które okazywały się naprawdę skuteczne. Obrona Wisły nie umiała zatrzymać czołowych koszykarek z Kurska, będąc przede wszystkim zbyt wolna. Po drugiej stronie notabene, jeśli chodzi o krakowianki także brakowało werwy, elementu zaskoczenia. Stąd zdecydowanie za rzadko umieszczały piłkę w koszu, będąc na straconej pozycji.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar: Na każdym kroku czyhają pułapki i niespodzianki (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Zanosiło się, że lider tabeli grupy A, wręcz rozgromi swojego konkurenta z południa Polski. Jeszcze przed decydującą batalią wygrywał 71:44, zatem ewentualne przekroczenie bariery 100 "oczek" stanowiło kwestię mocno realną.
Warto zaznaczyć, że ekipie spod Wawelu sprawy nie ułatwiała niezwykle mała rotacja składem. Hiszpański szkoleniowiec miał do dyspozycji zaledwie sześć zawodniczek, więc wraz z biegiem zmagań zmęczenie mocno się nawarstwiało. Siedem minut przed finiszem Ksenia Levchenko podwyższyła ogólny rozrachunek, który wynosił 76:46.

W przekroju całego występu największe pochwały, mimo porażki, należały się Morrison i Ygueravide. Podkoszowa okazała się najlepszą postacią swojego teamu, udowadniając jednocześnie jak duże wsparcie może zagwarantować. Hiszpanka zaś znów pokazała, że słusznie pełni rolę podstawowej rozgrywającej. Niewielka to jednak pociecha wobec sukcesu w dużych rozmiarach odniesionego przez Dynamo Kursk.

Wiślaczki muszą się teraz skupić na pojedynku ligowym z Basketem 90 Gdynia. Wtedy przynajmniej zagra więcej zawodniczek aniżeli w środowym boju.

Dynamo Kursk - Wisła Can Pack Kraków 96:59 (25:20, 27:10, 19:14, 25:15)

Dynamo: Ogwumike 21, McCoughtry 15, Levchenko 14, Vadeeva 10, Kirillova 8, Prints 7, Ciak 6, Vidmer 4, Cruz 4, Dorosheva 4, Medvedeva 3.

Wisła Can Pack: Ygueravide 19, Morrison 18, Szott Hejmej 8, Simmons 7, Ben Abdelkader 4, Kobryn 3.

Źródło artykułu: