Legia Warszawa nie ukrywa swoich wielkich aspiracji. Od kilku lat drużyna budowana jest z myślą o grze w ekstraklasie. Mimo słabszego początku rozgrywek i czterech porażek, w stolicy nikt nie załamuje rąk. Podopieczni trenera Piotra Bakuna po kilku korektach grają coraz lepiej i udowadniają, że to oni są głównym faworytem do wygrania I ligi. Jedną z ważniejszych postaci w układance Legii jest Michał Aleksandrowicz, który chce w końcu spróbować swoich sił w PLK.[b]
WP SportoweFakty: Wypoczął pan trochę przez święta?[/b]
Michał Aleksandrowicz: Oczywiście. Spędziłem miło czas z rodziną i nie myślałem o koszykówce. Po świętach wznowiliśmy treningi z nową energią.
Jaki był to rok dla Michała Aleksandrowicza?
ZOBACZ WIDEO Plebiscyt na Trenera Roku – Adam Nawałka (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Myślę, że był bardzo dobry, zarówno jeśli chodzi o sprawy sportowe jak i prywatne.
A nie zabrakło kropki nad "i" w maju i wywalczonego awansu do PLK?
- Było, minęło i nie ma co do tego wracać. Mam nadzieję, że w maju 2017 roku to my będziemy cieszyć się z awansu.
Sześć zwycięstw z rzędu oznacza, że jesteście już na swoich właściwych torach?
- Mam taką nadzieję. Nasza gra nie jest jeszcze perfekcyjna, ale dążymy do tego, aby było znakomicie. Czego brakuje? Obrona funkcjonuje coraz lepiej i to nas cieszy. Zawsze są jednak rezerwy. W ataku zawsze sobie poradzimy, gdyż mamy 10 równych zawodników i każdy może "odpalić". Musimy jeszcze popracować nad komunikacją w obronie i będzie dobrze.
W poprzednim sezonie najgroźniejszym rywalem Legii było Miasto Szkła Krosno, teraz jest nim inny zespół z Podkarpacia - Max Elektro Sokół Łańcut. Czujecie się od nich silniejsi?
- Gramy w Legii, także nie powinniśmy obawiać się nikogo. Głośno mówimy o celach, które chcemy zrealizować w 2017 roku. W każdym meczu mamy oczywiście szacunek do rywala.
W Łańcucie występuje wielu zawodników, którzy ostatnio grali w PLK i wydaje się, że doświadczenie jest po ich stronie.
- To zobaczymy w maju. Przekonamy się dopiero w półfinale lub finale, teraz za wcześnie jest, aby wyrokować.
W pierwszej kolejce nowego roku zagracie z Biofarmem Basketem Poznań. Macie chyba z nimi rachunki do wyrównania?
- Zgadza się, przegraliśmy z nimi pierwszy mecz. Cały czas wtedy zgrywaliśmy się i nie byliśmy w najwyższej formie. Zdarzyła nam się wpadka, ale mam nadzieję, że w najbliższym meczu wyrównamy rachunki. Chcemy być lepsi od nich.
Ale rozumiem, że będzie dodatkowa motywacja na ten mecz?
- Motywację mamy na każdy mecz. Myślę, że mimo wcześniejszej porażki, to drużynie z Poznania nie mamy co udowadniać. Nasz atak się zmienił, obrona również wygląda inaczej. Gramy zdecydowanie lepiej. Mogę zagwarantować, że teraz zobaczą inną Legię Warszawa niż w pierwszej kolejce.
Rozmawiał Jakub Artych