NBA: Cavs zwyciężają dywizję po 33 latach, problemy Gortata

Nie było czwartego z rzędu triple-double, ale LeBron James po raz kolejny udowodnił, że jest fachowcem najwyższej klasy. Jego 51 punktów pozwoliło Kawalerzystom odnieść cenne zwycięstwo na parkiecie Sacramento Kings. Dzięki tej wygranej Cavs zapewnili sobie pierwsze miejsce w Central Division, pierwszy raz od 33 lat! Tymczasem po kilku bardzo dobrych występach zawiódł Marcin Gortat. Nasz rodzynek w NBA przebywał na parkiecie tylko 4 minuty, głównie z powodu problemów z faulami.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Gortat pojawił się na parkiecie równo z początkiem drugiej kwarty. Po chwili zdobył już swoje pierwsze, i jak się później okazało jedyne punkty, wykorzystując podanie od Anthony’ego Johnsona. Niestety w ciągu następnych 1,5 minuty nasz rodak złapał 3 faule i został zmieniony przez Rasharda Lewisa. Na boisku nie pojawił się już do końca meczu i w ciągu nieco ponad 4 minut oprócz 2 punktów zdobył także zbiórkę. O wiele lepiej wiodło się jego kolegom, którzy pewnie pokonali Washington Wizards. Emocji dostarczyła tylko czwarta kwarta, w której gospodarze zbliżyli się na odległość jednego punktu. Celna trójka w wykonaniu Lewisa szybko jednak rozwiała marzenia gospodarzy o korzystnym wyniku. Niezwykle wszechstronny mecz rozegrał Dwight Howard, który oprócz 18 punktów i 13 zbiórek zanotował również 7 asyst (rekord kariery) i 5 bloków. Mimo porażki słowa uznania należą się drużynie ze stolicy, występującej bez kontuzjowanych Arenasa, Haywooda, Stevensona a od drugiej połowy także bez Butlera i Blatche’a. - Od czasu kiedy lista kontuzjowanych w naszym zespole wydłuża się coraz szybciej, nic mnie już nie zaskoczy - mówił Antawn Jamison, zdobywca 36 punktów dla Czarodziei.

Po wielu latach dominacji Detroit Pistons a wcześniej Chicago Bulls, tym razem Cleveland Cavaliers okazali się najlepszym zespołem w Cenral Division. Wicemistrzowie NBA z 2007 roku pokonali na wyjeździe Sacramento Kings i po raz pierwszy od 1976 roku zwyciężyli w swojej dywizji. - Minęły 33 lata, wtedy jeszcze nie było mnie nawet na świecie. Na pewno powiesimy w naszej hali transparent, że jesteśmy mistrzami Central Division. To jest coś, z czego możemy być naprawdę dumni - powiedział LeBron James, bohater meczu. Gwiazdor Cavs przerwał fantastyczną serię 3 kolejnych meczów z triple-double, lecz na swoim koncie zanotował aż 51 punktów, 9 asyst, 4 zbiórki, 3 bloki i 2 przechwyty. "King James" zdobył 22 punkty w ostatniej kwarcie i dogrywce. Dzięki jego wspaniałej grze Kawalerzyści mogli zniwelować 14-punktową stratę z trzeciej kwarty. Wśród pokonanych na słowa uznania zasługuje Kevin Martin, autor 34 punktów. Co ciekawe, Królowie przegrali 25 mecz z rzędu z rywalem reprezentującym Konferencję Wschodnią…

Philadelphia 76ers jest coraz bliżej awansu do play off. Przed sezonem Szóstki były stawiane w gronie faworytów, lecz niekorzystny bieg wydarzeń spowodował, że do ostatnich chwil muszą walczyć o grę w najlepszej ósemce. Piątkowa batalia z Chicago Bulls rozgrywana była w hali Spectrum, która po 42 latach używalności zostanie wkrótce zburzona. Tuż przed rozpoczęciem pojedynku uhonorowano najlepszego zawodnika w historii Philadelphii Juliusa Ervinga, który właśnie w tej hali zdobywał 2 mistrzostwa NBA. Obok "Dr. J" w hali zasiedli również inni byli gwiazdorzy klubu z Pensylwanii - Moses Malone i Bobby Jones. Ich kilkadziesiąt lat młodsi koledzy odnieśli niezwykle cenne zwycięstwo, które pozwoliło umocnić się na 7 pozycji w Konferencji Wschodniej. Kluczowa dla losów pojedynku okazała się końcówka ostatniej odsłony, w której gospodarze skutecznie powstrzymywali ataki Byków. Najpierw skutecznym blokiem popisał się Andre Iguodala a chwilę potem Samuel Dalembert zatrzymał najlepszego wśród gości Derricke’a Rose’a. Kropkę nad „i” postawił Thaddeus Young, który z 31 punktami ustanowił swój życiowy rekord. - Kiedy twój mecz obserwują tacy goście, to od razu czuje się, że to specjalny wieczór. Oni są dużą częścią historii Sixers i każdy z nas chciał wyjść parkiet, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że nam się to udało - przyznał Young.

Toronto Raptors - Detroit Pistons 95:99 po dogrywce

(C. Bosh 27 (10 zb), J. Calderon 20 (11 as), S. Marion 18 - R. Hamilton 24 (16 as), R. Stuckey 17, A. McDyess 16 (13 zb))

Philadelphia 76ers - Chicago Bulls 104:101

(T. Young 31, A. Iguodala 25, A. Miller 13 (13 as) - D. Rose 20, J. Salmons 14, B. Miller 14)

Charlotte Bobcats - Houston Rockets 86:91

(G. Wallace 17, R. Bell 16, R. Felton 12 - Y. Ming 23, L. Scola 15, R. Artest 10)

Washington Wizards - Orlando Magic 103:112

(A. Jamison 36, N. Young 20, D. McGuire 10 - M. Pietrus 21 (11 zb), R. Lewis 19, D. Howard 18 (13 zb))

Boston Celtics - Memphis Grizzlies 102:92

(L. Powe 30 (11 zb), R. Allen 22, P. Pierce 17 - R. Gay 26, O.J. Mayo 21, M. Conley 12)

Atlanta Hawks - Indiana Pacers 101:87

(J. Johnson 30, A. Horford 17 (15 zb), M. Evans 15 - T.J. Ford 29, R. Hibbert 15, J. Jack 10)

Minnesota Timberwolves - New York Knicks 94:102

(R. Gomes 28, S. Telfair 22, C. Smith 14 - N. Robinson 25, W. Chandler 24 (12 zb), D. Lee 12 (13 zb))

Milwaukee Bucks - New Orleans Hornets 86:95

(R. Jefferson 27, C. Bell 15, K. Bogans 14 - C. Paul 30, D. West 21 (10 zb), R. Butler 17)

Sacramento Kings - Cleveland Cavaliers 123:126 po dogrywce

(K. Martin 34, B. Jackson 19, J. Thompson 19 - L. James 51, A. Varejao 18 (12 zb), W. Szczerbiak 12)

Portland Trail Blazers - New Jersey Nets 109:100

(B. Roy 31, N. Batum 20, L. Aldridge 19 (10 zb) - D. Harris 27, B. Lopez 22, V. Carter 19)

Golden State Warriors - Dallas Mavericks 119:110

(S. Jackson 31 (10 as), M. Ellis 29 (11 zb), K. Azubuike 14 - D. Nowitzki 27, J. Kidd 21 (11 as, 10 zb), J. Terry 20)

Źródło artykułu: