BCL: Rosa Radom wygrała po horrorze na własne życzenie!

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Ogromnych emocji dostarczył kibicom wtorkowy pojedynek w ramach Basketball Champions League pomiędzy Rosą Radom i tureckim zespołem Muratbey Usak Sportif. Ostatecznie po dogrywce triumfowali gospodarze 83:77.

Ten mecz mógł zakończyć się po czwartej kwarcie. Rosa roztrwoniła jednak 10 punktów przewagi, jakie miała w drugiej części trzeciej odsłony i tym samym na własne życzenie dała rywalom się rozpędzić. Na szczęście, w dogrywce szybko "załatwiła" temat zwycięstwa, notując drugie zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Radomianie nadal zachowują zatem szansę na awans do kolejnej rundy (legitymują się bilansem 2-2).

Pierwsze minuty tego spotkania były bardzo nerwowe w wykonaniu obu drużyn, tak jakby walczyły one o mistrzostwo świata. Ku uciesze kibiców z Radomia szybciej swoją grę poukładali jednak gospodarze. Po kilku skutecznych akcjach w wykonaniu Tyrone'a Brazeltona, Rosa odskoczyła rywalowi na 7 punktów.

Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego nie zapominali przy tym o obronie. Po ponad 13 minutach gry ekipa z Turcji miała na swoim koncie zaledwie 11 punktów! W tym momencie jeszcze wydawało się, że kolejne fragmenty spotkania toczyć się będą pod dyktando gospodarzy. Zresztą, wszystko na to wskazywało. 

Goście w końcu jednak odpalili. Berkay Candan, do spółki z Markiem Lyonsem, sprawili, że jeszcze w trzeciej kwarcie na tablicy świetlnej pojawił się remis (50:50). W tym fragmencie meczu rywale zdobyli 10 punktów z rzędu! W Radomiu zapowiadała się zatem wojna nerwów. Mało kto chyba jednak spodziewał się, że emocje będą aż kipieć.

Niestety, gospodarzy, na przełomie trzeciej i czwartej odsłony, dopadła strzelecka niemoc. Kiedy na nieco ponad 3 minuty do końcowej syreny w tym fragmencie meczu rywale prowadzili różnicą 9 "oczek", mało kto wierzył już, że Rosa jest w stanie podnieść się z kolan. Ale się podniosła! Na 5 sekund do końca tej kwarty do remisu doprowadził były gracz Cleveland Cavaliers, Darnell Jackson. Chwilę potem Rosa miała dużo szczęścia, bo na sekundę przed ostatnią syreną dwa rzuty wolne w tureckim zespole zmarnował Darryl Monroe! Radomianie odetchnęli z ulgą.

Na miarę oczekiwań polski zespół zagrał, na szczęście, w dogrywce. Skuteczne akcje Michała Sokołowskiego, Tyrone Brazeltona i Gary'ego Bella szybko przyniosły Rosie kilka punktów przewagi i tego już gospodarze wydrzeć sobie nie dali.

Rosa Radom - Muratbey Usak Sportif 83:77 (15:8, 17:19, 22:25, 18:20, d. 11:5)

Rosa: Sokołowski 21, Brazelton 17, Bell 16, Jackson 15, Bojanowski 6, Zyskowski 5, Adams 3, Witka, Zegzula, Bonarek.

Muratbey Usak: Lyons 23, Candan 17, Harrison 12, Monroe 10, Freimanis 8, Demirel 7, Auguste, Kavaklioglu, Sonmez.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Fabiański: Mecz z Rumunią? Patrzę na to optymistycznie (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: