Przed spotkaniem z PGE Turowem Zgorzelec, kibice włocławskiego klubu zastanawiali się czy do gry zdolny będzie jeden z ważniejszych zawodników zespołu, Stipe Modrić. Kiedy okazało się, że chorwacki skrzydłowy od kilku dni normalnie trenuje z zespołem, wszystko wskazywało, iż zawodnik ma już za sobą fatalną serię mniej lub bardziej groźnych urazów. Niestety, w spotkaniu przeciwko ekipie z nadgranicznego miasta Modrić biegał po parkiecie tylko przez 63 sekundy. W połowie drugiej kwarty, w walce podkoszowej Chorwat ponownie uległ kontuzji. Od tamtego momentu minęło kilkanaście dni, lecz nad stanem zdrowia gracza nadal stoi znak zapytania.
Na całe szczęście dla samego zawodnika, jak i dla Anwilu, najprawdopodobniej nie sprawdzi się czarny scenariusz, który mówi o tym, że Modrić nie będzie już zdolny do gry w tym sezonie. - Stipe jest tuż po badaniach w Warszawie. Tamtejszy lekarze postawili diagnozę na podstawie zdjęć rezonansu magnetycznego - stwierdza osoba blisko związana z graczem. - Wygląda na to, że Stipe ma coś w rodzaju obrzęku lub krwiaka pomiędzy dwiema kośćmi stawu kolanowego. Lekarze zaordynowali leczenie w warunkach klubowych oraz jak najmniejszą intensywność ruchową. Nawet zwykłe spacery powinny być zminimalizowane do zera. Za około trzy tygodnie zaś została przewidziana następna wizyta w stolicy. Oznacza to, że włocławianie przynajmniej do końca sezonu zasadniczego będą musieli radzić sobie bez tego silnego skrzydłowego.
Warto dodać, że to już kolejny uraz Modricia w tym sezonie. Wcześniej zawodnik naderwał przyczep więzadła pobocznego, a także doznał kontuzji mięśnia strzałkowego przedniego. W sumie z powodu problemów ze zdrowiem zawodnik nie zagrał w pięciu spotkaniach tego sezonu.