Pełna kontrola: PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 79:68 (relacja)

Koszykarze PGE Turowa w ramach 16. kolejki Dominet Bank Ekstraligi pokonali na własnym parkiecie Energę Czarnych Słupsk 79:68. Zgorzelczanie w pierwszych dwudziestu minutach meczu wypracowali sobie przewagę, którą umiejętnie pilnowali i utrzymali ją do końca meczu.

Od początku trwała walka kosz za kosz, ale już po trzech minutach meczu o czas poprosił Igor Griszczuk, chociaż na tablicy świetlnej widniał remis (po 7). Szkoleniowiec gości, w związku z absencją kontuzjowanego Przemysława Frasunkiewicza, na parkiet w pierwszej piątce jednocześnie posłał Michaela Andersena i Omara Barletta. Ten wariant przynosił efekty, bowiem Czarni przeważali na tablicach, ale to PGE Turów dzięki trafieniom wszystkich pierwszoplanowych graczy (w szczególności Davida Logana i Thomasa Kelatiego) oraz Roberta Witki, autora dwóch "trójek" z rzędu, odskoczył na prowadzenie wynoszące kilka punktów.

- Przede wszystkim cieszy mnie wygrana na desce, a jeżeli nie liczyć strat, to mogliśmy trochę popsuć krwi Turowowi - mówił po meczu Griszczuk.

Koszykarze ze Słupska nie potrafili zniwelować tej straty, a na każde trafienie gości szybko odpowiadali gracze ze Zgorzelca. Na domiar złego dla słupszczan, Logan i Witka szybko zdobyli sześć punktów już na samym początku drugiej kwarty i już wtedy przegrywali różnicą dziesięciu punktów (30:20). Przez cały czas gra Energi Czarnych opierała się na trafieniach Tarmo Kikerpilla, którego dzielnie wspomagali Piotr Szczotka i Mantas Cesnauskis. Jednak po dwudziestu minutach to PGE Turów prowadził 44:37.

- Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Mieliśmy po prostu dużo strat, a gdy dochodziliśmy, dawaliśmy dużo sił, traciliśmy piłkę na środku boiska, co Turów wykorzystywał i odskakiwał na większą ilość punktów - mówił po meczu, zadowolony z zespołowej gry swoich koszykarzy, Igor Griszczuk, trener Energi. Nie trudno nie zgodzić się z Białorusinem, bowiem wielokrotnie Andres Rodriguez, autor aż pięciu przechwytów w meczu, zabierał piłkę swoim rywalom właśnie podczas takich sytuacji.

Dopiero w trzeciej kwarcie słupszczanie odrobili część strat, bowiem świetnie rozpoczęli grę po przerwie. Swoje punkty zdobyli Szczotka oraz Cesnauskis i Czarni ekipa Griszczuka zbliżyła się do gospodarzy na odległość dwóch punktów. Po chwili mógł być remis, ale Szczotka przestrzelił dwa rzuty wolne, na co natychmiast trafieniem odpowiedział Kelati. Do zdobywania punktów włączył się za to Cedric Bozeman i goście przegrywali pięcioma punktami.

Wtedy jednak po raz kolejny dał o sobie znać Thomas Kelati, który zdobywał punkty nie tylko spod kosza, ale także z dystansu. Dodatkowo przewinieniem technicznym ukarany został Omar Barlett, który dłuższy czas miał coś do powiedzenia Dragisie Drobnjakowi, a słoweński środkowy PGE Turowa nie miał problemów z trafianiem rzutów wolnych i wicemistrzowie Polski szybko odskoczyli swojemu rywalowi.

W ostatniej odsłonie meczu drużyna prowadzona przez Saso Filipovskiego konsekwentnie grała pod kosz, a podania na punkty zamieniał przede wszystkim Slobodan Ljubotina. Zgorzelczanie prowadzili już nawet 77:61, ale gościom udało się w kilka minut zdobyć siedem punktów, tracąc zaledwie dwa. Warto odnotować, że pod koniec meczu w zespole Turowa na parkiecie przebywał czterech Polaków.

Trener Griszczuk na pomeczowej konferencji prasowej chwalił swój zespół za zespołową grę, za to, że potrafili postawić przeciwnikowi ciężkie warunki, jednak - jak sam powiedział - zabrakło przede wszystkim także punktów Aleksandra Kudriawcewa. - Nie zawsze można mieć dzień. Sasza akurat dziś go nie miał - tłumaczył słabą postawę swojego gracza szkoleniowiec słupszczan. Jednocześnie zaznaczył, iż nie boi się stracić pracy, bowiem - jak sam powiedział - gdyby się bał, to nie byłby trenerem.

- Wiedzieliśmy, że w tym spotkaniu nie będzie łatwo. Zagraliśmy jednak bardzo agresywnie w obronie, przez co przechwyciliśmy aż piętnaście piłek - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Robert Skibniewski, rozgrywający PGE Turowa. - To był ciężki mecz. Popełniliśmy bardzo dużo strat. W następnym meczu będziemy starali się o zwycięstwo - zakończył Cedric Bozeman.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 79:68 (24:20, 20:17, 17:18, 18:13)

PGE: Thomas Kelati 22, David Logan 15, Dragisa Drobnjak 14, Robert Witka 10, Slobodan Ljubotina 8, Marko Scekic 5, Andres Rodriguez 4, Iwo Kitzinger 1, Robert Skibniewski 0, Harding Nana 0, Bartosz Bochno 0.

Energa: Tarmo Kikerpil 21, Piotr Szczotka 13, Michael Andersen 8, Mantas Cesnauskis 8, Cedric Bozeman 8, Omar Barlett 7, Aleksander Kudriawcew 3, Łukasz Wiśniewski 0, Hubert Pabian 0.

Źródło artykułu: