Smaczkiem sobotniego spotkania był fakt, że Kamil Sadowski przez dwa lata pracował w Asseco Gdynia. Tam pod wodzą Davida Dedka i Romana Tymańskiego uczył się trenerskiego fachu. Przed tym sezonem razem ze słoweńskim szkoleniowcem zdecydował się na zmianę miejsca pracy.
Przeniósł się do Koszalina. Tam jednak drużynie nie wiodło się i po porażce z PGE Turowem Zgorzelec działacze klubu postanowili dokonać korekty na stanowisku pierwszego trenera. Sadowski zamienił Dedka i stał się jednocześnie najmłodszym szkoleniowcem w historii rozgrywek TBL. W debiucie nie udało mu się sięgnąć po wygraną. Jego drużyna musiała uznać wyższość MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Zwycięstwo przyszło za drugą próbą. AZS we własnej hali pokonał Asseco Gdynia 83:65. Sadowski, który otrzymał wiele gratulacji, nie kryje swojego zadowolenia z wygranej.
- Marzenia się spełniają. Mam nadzieję, że to nie ostatnie nasze zwycięstwo w tym sezonie - przyznaje.
- To było wyjątkowe spotkanie dla mnie. Wszyscy w klubie doskonale zdawali sobie sprawę, jak zależy mi na zwycięstwie w tym meczu. Pracowałem w Gdyni przez dwa lata, wiele się tam nauczyłem i jestem wdzięczny tamtejszym działaczom za szansę, którą mi dali. Życzę im powodzenia w dalszej walce o play-offy. Mam tam kolegów i liczę, że uda im się dostać do pierwszej ósemki - dodaje najmłodszy trener w historii w Tauron Basket Ligi.
Koszalinianie zagrali najlepsze spotkanie od dłuższego czasu. Zespołowa gra (18 asyst) pozwoliła uzyskać aż 83 punkty. Świetne zawody rozegrali Artur Mielczarek i Cameron Gliddon. Ten duet zdobył 42 oczka.
- Mieliśmy perfekcyjną skuteczność z dystansu. Artur i Cameron świetnie spisali się w tym elemencie. Dużo przed meczem mówiliśmy o tym, aby otworzyć naszych strzelców i to udało się zrobić. Nie przypominam sobie takiego wskaźnika w tym sezonie. To chyba pierwszy raz mamy tyle asyst. To napawa optymizmem przed kolejnymi meczami - podkreśla Sadowski.
Przed meczem koszalinianie dokonali kilku korekt w ustawieniach defensywnych. To przyniosło sporą korzyść, bo gdynianie nie potrafili znaleźć swojego rytmu w tym spotkaniu.
- Trochę zaryzykowaliśmy w obronie. Dokonałem paru korekt w ustawieniach drużyny, ale to przyniosło efekt. Chcę podziękować wszystkim zawodnikom za zaangażowanie i dużą wolę walki - tłumaczy szkoleniowiec AZS-u, który w tym meczu nie mógł już skorzystać z usług Patrika Audy. Czech przeniósł się do ligi hiszpańskiej. Dobrze zastąpił go jednak Mikołaj Witliński.
- Mikołaj Witliński pokazał niezłą grę w tym meczu. Zebrał 11 piłek - mówi Sadowski.
Już we wtorek koszalinianie na wyjeździe zagrają z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.