- Zwycięstwo smakuje jak zwykle bardzo dobrze. Trochę czekaliśmy na tą chwilę, żeby poczuć ten smak ponownie - mówi Przemysław Szymański.
Skrzydłowy MKS-u Dąbrowa Górnicza w opinii swojego trenera Drażena Anzulovicia jest bohaterem zespołu. Dlaczego? Zawodnik od półtora miesiąca powinien odpoczywać i leczyć kontuzję. Pomimo urazu popularny Primo zaciska zęby i podejmuje rywalizację z kolejnymi rywalami swojego zespołu.
Chorwat mówi bez zawahania. - Mam ogromny respekt dla Szymańskiego za to - przekonuje. Przy dużych problemach kadrowych strata każdego kolejnego zawodnika byłaby dramatem. - Mam problem, ale trzeba pomóc drużynie. Zawsze daję z siebie wszystko - dodaje Szymański.
W miniony weekend podkoszowy MKS-u miał swój udział w przełamaniu serii porażek i pokonaniu AZS-u Koszalin. - To zwycięstwo pozwoli trochę odblokować nam głowy - przekonuje.
Brak wygranych to nie jedyny problem dąbrowskiego zespołu. Innym jest fakt, że drużyna nie ma nawet jak solidnie potrenować i przygotowywać się do spotkań w TBL.
- Ostatnie tygodnie były ciężkie, a na treningach brakowało ludzi do pracy. Czasami trener miał do dyspozycji jedynie pięciu zawodników. Kolejne porażki również przytłaczały. Generalnie straciliśmy też szansę na play-off - komentuje gracz MKS-u.
Już w sobotę MKS rozegra kolejny mecz ligowy we własnej hali, a rywalem będzie WKS Śląsk Wrocław. - Zwycięstwo nad AZS-em na pewno pozwoli podnieść głowy trochę wyżej - zapewnia Szymański. Dąbrowianie zatem przystąpią do tego meczu w innych nastrojach i w roli faworytów.