Początek spotkania nie zapowiadał tego, co działo się później. Mocnym uderzeniem rozpoczęły obydwie ekipy i po rzutach Jakuba Dłoniaka i Adriana Mroczka na tablicy świetlnej widniał pierwszy tego wieczoru remis (6:6). W tym momencie łańcucianie jakby stanęli i zapomnieli, jak się gra w koszykówkę. Oddawali wymuszone rzuty i tracili piłkę w prostych sytuacjach. Ich niemoc doskonale wykorzystywali rywale, którzy grali jak na najlepszych parkietach ligi. Po serii rzutów zza linii 6,25 Tomasza Breigmanna prowadzili 16:8. Na dwie minuty przed końcem kwarty zawodnicy Sokoła ocknęli się i powrócili do gry. Rzutu za trzy punkty nie zmarnował Mroczek a cztery "oczka" na konto drużyny dorzucił Łukasz Kwiatkowski. Ostatnie słowo należało jednak do ekipy Znicza Pruszków, która po rzucie Rafała Urbaniaka prowadziła 23:16.
Druga kwarta przebiegała praktycznie w całości pod dyktando gospodarzy, którzy po krótkiej przerwie wzięli się za odrabianie punktów. Rozpoczęła ją akcja 2+1 Tomasza Pisarczyka oraz seria strat po stronie pruszkowian. Tym razem to właśnie goście popełniali błędy i oddawali wymuszone rzuty, które nie chciały lądować w koszu rywali. Po kolejnych punktach Kwiatkowskiego na tablicy wyników pokazał się ostatni tego wieczoru remis (23:23). Podopieczni Dariusza Kaszowskiego grali "jak z nut" a po "oczkach" Bartosza Dubiela i Michała Kułyka prowadzili w kwarcie 12:0(28:23). Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy jeden rzut osobisty wykorzystał Marcin Ecka, który zdobył pierwsze punkty dla zespołu w tej odsłonie meczu. W kolejnych akcjach z półdystansu nie pomylili się Breigmann i Malewski. Na długą przerwę drużyna Sokoła Łańcut schodziła prowadząc 37:28 oraz wygrywając kwartę 21:5.
Na drugą część spotkania obydwa zespoły wyszły mocno zmotywowane. Goście chcieli w szybkim tempie odrobić straty, gospodarze - utrzymać korzystny dla siebie wynik. Trzecia odsłona rozpoczęła się od walki kosz za kosz, strata za stratę jednak lepiej z ciężkich sytuacji wychodzili miejscowi. Po stronie gości "pierwsze skrzypce" grali Ecka i Breigmann, którzy zniwelowali straty drużyny do siedmiu "oczek" i zaczęli myśleć o dogonieniu rywali. Na niewiele to się jednak zdało, gdyż po raz kolejny dali o sobie znać Kwiatkowski i Tomasz Pisarczyk, którym asystował Mroczek. Rozwiali oni marzenia gości o doprowadzeniu do remisu. Końcówka trzeciej kwarty należała do obydwu drużyn, które walczyły o każdy punkt. Rzutem z półdystansu zakończył ją Adrian Suliński.
Ostatnia kwarta była można powiedzieć przypieczętowaniem zwycięstwa przez miejscowych. Goście po raz kolejny szybko zabrali się za niwelowanie różnicy punktowej. Z doskonałym skutkiem spod kosza trafiał Ecka. Nie wystarczyło to jednak by zatrzymać gospodarzy. Szczególnie Tomasza Pisarczyka, który w ciągu półtorej minuty dopisał dziewięć "oczek" na konto zespołu. Pruszkowianie pewni porażki chcąc zmniejszyć przewagę do łańcucian popełniali błąd za błędem. Sytuację próbował ratować Breigmann, gdy pod koniec meczu trener gospodarzy wpuścił na boisko rezerwy. Na niewiele jednak zdał się jego wysiłek. MKS Znicz Basket Pruszków musiał tym razem uznać wyższość drużyny z Podkarpacia. Goście zostali pokonani przez łańcucki Sokół 58:81.
Sokół Łańcut - Znicz Basket Pruszków 81:58 (16:23, 21:5, 25:16, 19:14)
Sokół Łańcut: T.Pisarczyk 24 (2), Ł.Kwiatkowski 18, A.Mroczek-Truskowski 15 (1), S.Grzesiński 7(1), M.Kułyk 5 (1), I.Chromicz 4, B.Dubiel 3, J.Szurlej 3 (1), P.Podolec 2, J.Balawender 0, D.Kołacz 0, W.Pisarczyk 0
Znicz Pruszków: T.Briegmann 19 (2), G.Malewski 10 (1), J.Dłoniak 9 (2), M.Ecka 7, M.Aleksandrowicz 5 (1), R.Urbaniak 4, A.Bajer 2, A.Suliński 2, M.Matuszewski 0, K.Krajewski 0, D.Wilkusz 0, D.Czubek 0