Uros Mirkovic znalazł się w składzie drużyny w poniedziałkowym spotkaniu z Anwilem Włocławek, ale odegrał jedynie rolę straszaka. Zawodnik z perspektywy ławki zagrzewał swoich kolegów do boju. Sam z powodu kontuzji na parkiet wybiec nie mógł.
Zawodnik na jednym z treningów zderzył się z Damienem Kinlochem, który przypadkowo wsadził mu palec do oka.
- Szkoda, że nie mogłem skorzystać z tak ważnego dla nas zawodnika. Uros na jednym z treningów nabawił się kontuzji oka. Na całe szczęście koszykarz nie potrzebuje żadnego zabiegu, ale jest to poważny uraz - przyznał na konferencji prasowej Mindaugas Budzinauskas, szkoleniowiec Polpharmy Starogard Gdański.
Pierwsze diagnozy mówią o tym, że zawodnik najprawdopodobniej wystąpi w najbliższym spotkaniu z Rosą Radom. - Liczymy, że wróci do zdrowia - dodał litewski trener.
Mirković przeciętnie w tym sezonie zdobywa 8,9 punktu na mecz.