Anwil Włocławek ograł w BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 70:60 i tym samym Rottweilery zwyciężyły po raz dziewiąty w tym sezonie w swojej Hali Mistrzów. Włocławska arena nie znalazła pogromcy jeszcze w obecnych rozgrywkach!
- Chcę pogratulować dopingu kibicom. Zrobili rewelacyjną robotę. Gratuluję również moim zawodnikom, którzy zostawili kawałek serca na parkiecie. To był dla nas bardzo ważny mecz. Rywale z Ostrowa Wielkopolskiego walczyli, ile mogli. Przeciwnikom też więc należy pogratulować - powiedział trener gospodarzy, Igor Milicić.
Anwil po raz kolejny w sezonie zagrał bardzo skutecznie w defensywie. To już szósty mecz z rzędu, w którym rywale nie potrafili rzucić włocławianom więcej, niż 68 punktów. Od spotkania ze Stelmetem Zielona Góra (20 grudnia), Rottweilery grają na poziomie tylko 61,3 punktu straconego na mecz!
- Stal to bardzo nieobliczalna drużyna, która ma bardzo różne warianty gry, powiedzmy, nie do końca adekwatne do ligi, ale jednak skutecznie. Drużyna potrafi korzystać z takiej strategii. My mieliśmy moment zawahania w naszych założeniach taktycznych, ale przez trzy kwarty jednak trzymaliśmy mecz pod kontrolą, a pod koniec rzuciliśmy kilka ważnych punktów - dodał Milicić.
Anwil do przerwy prowadził 35:27, choć w tym czasie popełnił 12 strat. Po zmianie stron włocławianie ograniczyli jednak błędy własne do jedynie czterech. - Staramy się pilnować tego elementu, ale mamy świadomość, że to nie wygląda tak, jak sobie wyobrażamy - stwierdził Milicić.
- Trener powiedział już praktycznie wszystko. Mecz nie był najpiękniejszy, ale najważniejsze jest zwycięstwo, które cieszy chyba wszystkich: nas, was (dziennikarzy - przyp. M.F.) i kibiców. Nie świętujemy jednak, przed nami ciężki wyjazd do Zgorzelca - powiedział z kolei Robert Skibniewski, autor 13 punktów, trzech zbiórek i trzech asyst.