Zielonogórzanie w fazie grupowej Euroligi zagrają z: FC Barceloną, Panathinaikosem Ateny, Lokomotivem Kubań Krasnodar, Żalgirisem Kowno i Pinarem Karsiyaka. Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu, przyznaje, że taki zestaw drużyn jest bardzo interesujący zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym.
[ad=rectangle]
- Myślę, że losowanie grup euroligowych było względnie dobre, ale nie możemy jeszcze nic dokładnie ocenić, ponieważ drużyny są w fazie budowy. Mamy w grupie dwie wielki marki - Barcelona i Panathinaikos, które są bardzo znane na rynku europejskim. Mamy poza tym drużyny, które z roku na rok czynią postęp, ale one cały czas budują swoją pozycję - komentuje reprezentacyjny rozgrywający.
Jak na razie najwięcej dzieje się w ekipie z Aten, która zdążyła już zakontraktować klasowego rozgrywającego - Nicka Calathesa, który w poprzednim sezonie grał w lidze NBA.
- Zgodzę się z tym, że Panathnaikos buduje skład na potęgę. Działacze dokonali wzmocnienia na pozycję rozgrywającego, gdzie od zawsze Diamantidis królował, ale też ma już swoje lata. To klub, który od zawsze mierzy w final-four, więc takie ruchy w ogóle nie dziwią. Można było się tego po nich spodziewać - komentuje Koszarek, który jednocześnie przyznaje, że jego drużyna może sprawić niespodziankę i przejść do następnej fazy.
- Szansa w sporcie zawsze jest, szczególnie, że nie znamy jeszcze wszystkich skład drużyn. Poczekajmy do momentu, jak się sezon zacznie i wówczas będziemy mogli oceniać. Uważam, że do tego czwartego miejsca nie jest aż tak daleko, jakby się mogło wydawać - zaznacza.