Energa Czarni Słupsk zafundowali swoim kibicom horror w sobotni wieczór. W pierwszej połowie prowadzili już różnicą dziesięciu punktów i wydawało się, że spokojnie dowiozą prowadzenie do samego końca. Śląsk po przerwie jednak się otrząsnął i zaczął prezentować się lepiej. - To było wyjątkowe spotkanie. Pierwsze 20 minut graliśmy naprawdę nieźle i mogło się wydawać, że będziemy kontrolować sytuację na parkiecie do końca - mówi Gruszecki.
[ad=rectangle]
Świetnie dysponowany Jakub Dłoniak wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Na początku czwartej kwarty mieli już dwanaście punktów zaliczki, ale w końcówce dali gospodarzom wrócić do meczu. Celne trójki Michała Nowakowskiego i Karola Gruszeckiego dały gospodarzom wiarę w końcowy sukces.
- Trener w szatni ostrzegał nas, że drużyna Śląska wyjdzie na drugą połowę bardzo zmotywowana, a my musimy utrzymać koncentrację na wysokim poziomie. Mimo tego że wiedzieliśmy czego się spodziewać w trzeciej kwarcie, oddaliśmy inicjatywę gościom i w czwartej odsłonie mogło się wydawać, że już jest po meczu. Sytuacja w końcowych minutach była bardzo trudna, ale my jednak daliśmy radę poprzez agresywny pressing wyrwać kilka piłek i doprowadzić do wyrównania - dodaje gracz Energi Czarnych Słupsk.
W dogrywce sprawy w swoje ręce wziął Jerel Blassingame, który tego dnia zdobył aż 36 punktów. - W dogrywce już mieliśmy przewagę psychiczną nad rywalem i Jerela, który był "in the zone". Punktował równo przez całe spotkanie, a Jarosław Mokros dawał nam energię w obronie. Tych dwóch zawodników pociągnęło nas do zwycięstwa w tym spotkaniu i teraz jesteśmy w dobrej sytuacji przed meczem numer trzy - zaznacza zawodnik.