Do ostatniej kolejki ważyły się losy, z kim w pierwszej fazie play-off zmierzy się gdyńskie Asseco. Podopieczni Davida Dedka mieli zagwarantowane siódme miejsce i czekali na swojego rywala. Mógł to być albo PGE Turów Zgorzelec albo Stelmet Zielona Góra. W bezpośrednim pojedynku tych drużyn lepsi okazali się zgorzelczanie, spychając jednocześnie zielonogórzan na drugie miejsce w tabeli i do rywalizacji z Asseco.
- Było parę wariantów, ale nie ukrywam, że przeczuwałem, że po raz drugi z rzędu trafimy na Stelmet. Nie wiedzieliśmy, jaki jest wynik w Zgorzelcu, bo sami graliśmy mecz we Wrocławiu. Dopiero po spotkaniu się dowiedzieliśmy, że będzie to Stelmet, a nie PGE Turów - zaznacza Sebastian Kowalczyk, rozgrywający Asseco Gdynia, którego pytamy, czy ucieszył się z faktu, że po raz drugi z rzędu na drodze jego zespołu staje Stelmet Zielona Góra.
[ad=rectangle]
- Szczerze? Ucieszyłem się, że znaleźliśmy się w play-offach. To jest najważniejsze. Nie patrzyliśmy zbytnio na to, z kim zagramy. Gra w play-offach jest czymś szczególnym. To czas magiczny, w którym wszystko kładziesz na jedną kartę. Dla nas, młodych zawodników, jest to bardzo ważne - podkreśla.
- Stelmet gra agresywną defensywę, ale my także preferujemy taki styl. To trudny rywal do powstrzymania. Uważam jednak, że możemy pewnymi elementami ich zaskoczyć - dodaje gracz.
Kowalczyka oraz A.J. Waltona czeka trudne zadanie, bo ich vis-a-vis - Russell Robinson i Łukasz Koszarek spisują się całkiem nieźle w ostatnim czasie. - Koszarek to klasowy rozgrywający, Robinson słynie z kolei z agresywnej gry, więc na pewno będzie to wyzwanie dla mnie i A.J. Waltona - uważa zawodnik.