Jakub Dłoniak: Kontrolowaliśmy ten mecz

- Anwil to taka drużyna, która nie ma nic do stracenia. Byli blisko zwycięstwa, ale z drugiej strony my w pełni kontrolowaliśmy nasze prowadzenie - powiedział Jakub Dłoniak po wygranej we Włocławku.

Jakub Dłoniak zdobył 15 punktów, trafiając wszystkie swoje trzy próby za trzy (łącznie 6/7 z gry) i tym samym został drugim najlepszym strzelcem Śląska Wrocław w zwycięskim spotkaniu 28. kolejki TBL nad Anwilem Włocławek.
[ad=rectangle]
- Anwil był dobrze przygotowany do tego starcia. Bronił skutecznie i dzięki temu wyprowadzał kontry, które dawały im punkty. Prowadzenie długo się zmieniało i dopiero pod koniec drugiej kwarty zbudowaliśmy nieznaczną przewagę. W trzeciej kwarcie uciekliśmy im jednak po raz pierwszy, siadło nam kilka rzutów, w tym także moich i ostatecznie utrzymaliśmy prowadzenie - streścił środowe spotkanie strzelec wrocławskiego zespołu.

Mimo zwycięstwa, koszykarze Śląska mają nad czym myśleć przed kolejnymi meczami. Przede wszystkim, na ich uwagę zasługuje liczba 13. strat, jakie popełnili w pierwszej połowie meczu. Gdy po zmianie stron ograniczyli błędy (tylko sześć, ale ogółem aż 19), ich ofensywa wyglądała zdecydowanie inaczej.

[i]

- Trener nie był na nas zły, bo mimo wszystko kontrolował to spotkanie. Powiedział nam w przerwie, żebyśmy bardziej uważali na to, co robimy z piłką i mecz sam się ułoży. Mówił to bez złości i postawił proste zadanie przed nami: lepiej chwytać piłkę. I jak widać, w drugiej połowie tych strat było mniej -[/i] tłumaczył Dłoniak, który poświęcił również parę słów swojemu rywalowi.

- Anwil się nie poddał, walczył do końca, grał z charakterem, bo teraz to taka drużyna, która już nie ma nic do stracenia. Byli dobrze przygotowani i nie przeszkadzał im nawet fakt, że mieli węższą rotację, niż my. Zostawili dużo zdrowia na parkiecie i byli blisko zwycięstwa. Z drugiej strony, myślę, że nawet gdy Anwil punktował, my kontrolowaliśmy nasze prowadzenie - powiedział zawodnik wrocławskiej drużyny.

Śląsk prowadził już 62:53, a następnie 74:65 i wydawało się, że kilkupunktową przewagę utrzyma do końca. Gościom potrzebny był jednak zryw Denisa Ikovleva i jego osiem punktów w końcówce spotkania, a także pięć celnych rzutów wolnych Vuka Radivojevicia tuż końcową syreną, by ostatecznie pokonać Anwil.

- Bardzo pomogła nam skuteczność Denisa, który najpierw ładnie wjechał na kosz tym spin movem, a później dwa razy trafił za trzy. Dzięki temu odjechaliśmy na osiem punktów i nabraliśmy pewności siebie. Najważniejsze, że zgarnęliśmy kolejne zwycięstwo, ale teraz myślami jesteśmy już przy meczu z AZS Koszalin. To bardzo wymagający rywal i czeka nas trudne spotkanie. Jestem jednak dobrej myśli - zakończył Dłoniak.

Źródło artykułu: