Włocławianie po pięciu ligowych porażkach z rzędu liczyli na to, że wreszcie uda im się przełamać niemoc. Chcieli też udowodnić swoim kibicom, że w tym sezonie mogą im jeszcze dać kilka miłych momentów, których w tych rozgrywkach było jak na lekarstwo. A zwycięstwo w "świętej wojnie" na pewno dodałoby drużynie animuszu. W końcu w historii polskiej koszykówki zespoły Anwilu i Śląska stoczyły ze sobą wiele kapitalnych pojedynków.
[ad=rectangle]
Kibice we Włocławku mogli czuć się jednak w środę rozczarowani, bo choć przełamanie było blisko, to jednak ostatecznie nie nadeszło. Anwil nie zaprezentował się co prawda tragicznie, jak wielokrotnie w tym sezonie, ale błysku w grze tego zespołu nie było widać. Należałoby zatem rzec - włocławianie tradycyjnie już polegli.
Śląsk, mimo zwycięstwa, popełnił w tym spotkaniu sporo błędów. Wrocławianie tracili mnóstwo piłek, ale rywale właściwie nie wiedzieli, jak to wykorzystać i zamienić na punkty. Goście mieli jednak przewagę w innych elementach. Byli bardziej skuteczni i lepiej walczyli na tablicach. Włocławianie natomiast zbyt często sięgali po najłatwiejsze rozwiązania - rzuty za trzy punkty, co w tym meczu wychodziło im ze zmiennym szczęściem.
Środowy pojedynek długo miał jednak wyrównany przebieg. Przewaga drużyny z Wrocławia zarysowywać zaczęła się dopiero w drugiej połowie. W trzeciej kwarcie Śląsk zyskał 6-7 "oczek" przewagi i w zasadzie utrzymywał ją niemal do ostatniego momentu. Dopiero na 1,5 minuty do końca pojedynku włocławianie zbliżyli się do rywala na dwa punkty, ale za ciosem pójść nie zdołali. Gwóźdź do trumny Anwilu wbił Vuk Radivojević, zdobywając pięć ostatnich punktów dla Śląska.
Wrocławianie wygrali tym samym 20 mecz w tym sezonie, a szósty z rzędu. Anwil z kolei poniósł szóstą, kolejną porażkę, a 18 w rozgrywkach.
Anwil Włocławek - WKS Śląsk Wrocław 82:89 (27:25, 14:21, 23:23, 18:20)
Anwil:
Simon 20, Vaughn 18, Witliński 15, Wysocki 14, Kovacević 7, Surmacz 5, Raczyński 3.
Śląsk: Mladenović 18, Dłoniak 15, Ikovlev 14, Radivojević 13, Trice 8, Kinnard 8, Tomaszek 7, Wiśniewski 5, Gabiński 1.
Przynajmniej nasi Kosynierzy dojechali (dzięki:)) na mecz do Włocławka swojej drużyny, w końcu klub kibica.
Atmos Czytaj całość