Dla Anwilu mecz z Treflem jak każdy inny

Anwil zagra z Treflem w meczu, który odpowie na pytanie czy włocławianie czy sopocianie są bliżej play-off. Inaczej sytuację widzi jednak coach Predrag Krunić - To mecz jak każdy inny - mówi Bośniak.

- Myślę tylko o kolejnym meczu. Nie dzielę meczów na specjalnie i niespecjalnie i nie myślę jeszcze o play-off - mówił pod koniec stycznia trener Anwilu Włocławek, Predrag Krunić, w momencie, w którym jego zespół czekała bardzo ważna seria meczów.
[ad=rectangle]
Rottweilery mierzyły się na początku rundy rewanżowej albo z zespołami plasującymi się niżej w tabeli, albo bezpośrednimi rywalami do gry w play-off. Bilans 3-2 osiągnięty w tych spotkaniach nie był zgodny z oczekiwaniami, ale z drugiej strony - włocławianie nadal mają szansę na grę w najlepszej ósemce.
 
Wszystko za sprawą kryzysu Trefla Sopot, który przegrał aż pięć ostatnich spotkań Jeszcze w styczniu drużyna legitymowała się bilansem 9-6 i wydawało się, że będzie atakować czołowe miejsca w tabeli. Seria porażek sprawiła jednak, że sopocianie mają dzisiaj identyczny wynik, jak Anwil, co sprawia, że poniedziałkowe starcie nabiera dodatkowej wagi.

I choć wydawałoby się, że tak jest dla wszystkich, to jednak nie dla trenera Anwilu Włocławek, który zapytany na niedawnej konferencji prasowej o mecz z Treflem, odpowiedział: - Każdy mecz jest dla nas kluczowy. Nie ma spotkań, które są mniej lub bardziej ważne. Do każdego spotkania trzeba przygotowywać się tak samo, do każdego meczu trzeba podejść z taką samą koncentracją. Starcie z Treflem jest dla nas bardzo istotne, owszem, ale nie bardziej niż jakiekolwiek inne zawody - tłumaczył Krunić.

Matematycznie, na papierze, Anwil ma oczywiście szansę wyprzedzić w tabeli Tauron Basket Ligi nie tylko Trefl Sopot, ale nawet Asseco Gdynia czy Energę Czarnych Słupsk. Problem w tym, że matematyczne wyliczenia rzadko kiedy sprawdzają się w sporcie.

Tym samym, pojedynek z sopocianami naprawdę nabiera dodatkowego znaczenia. W Hali Mistrzów Anwil przegrał różnicą 31 punktów i raczej mało prawdopodobne jest, by zniwelował tę dysproporcję w rewanżu. Niemniej wygrana w Hali 100-lecia to absolutny mus dla Rottweilerów. Ewentualna porażka sprawi, że w ciągu dziewięciu ostatnich kolejek włocławianie będą musieli wygrać o dwa mecze więcej, niż sopocianie, by awansować do play-off.

- Ja to wszystko wiem. Znam naszą sytuację bardzo dobrze. Uważam jednak, że nie mogę podchodzić do tego meczu, jak byłby ostatecznym, jakby był końcem świata. Gdybym w ten sposób podchodził do meczu z Treflem, wówczas oznaczałoby to, że każde kolejne spotkanie będzie mniej ważne, a to nieprawda - stwierdził trener włocławskiej drużyny.

Źródło artykułu: