Podopieczni trenera Jarosława Krysiewicza byli niewątpliwie faworytem sobotniego starcia beniaminków. Trener Polfarmexu po dwóch ostatnich wzmocnieniach dysponuje bardzo mocną kadrą. Na dodatek w pierwszym spotkaniu obu ekip to właśnie Farmaceuci z Kutna byli stroną dominującą.
[ad=rectangle]
- Nie ma co wracać już do meczu z pierwszej rundy. Oba zespoły dokonały transferów, zmieniły trochę styl gry dlatego tamten mecz poszedł w zapomnienie - przyznaje dla SportoweFakty.pl Jacek Jarecki. - Bardzo zależało nam na zwycięstwie. Wiedzieliśmy, że drużyna z Dąbrowy Górniczej przegrała ostatni mecz u siebie i będzie za wszelką cenę chciała wydrzeć zwycięstwo w Kutnie. Niestety dla nas tak się stało... - dodaje był gracz Polskiego Cukru Toruń.
Beniaminek z Kutna zagrał o wiele słabsze spotkanie niż choćby ze Startem Lublin. Oprócz tego znakomicie dysponowany był Amerykanin Myles McKay, który w całym meczu rzucił aż 40 punktów.
- Był w tym dniu naprawdę rewelacyjnie dysponowany. Wydaje mi się również, że przegraliśmy ten mecz obroną. Nie tylko dlatego, że McKay rzucił 40 punktów, ale dlatego, że we własnej hali straciliśmy prawie 90 oczek. Na pewno musimy poprawić ten element - analizuje 26-letni gracz.
Sobotnia niespodziewana porażka z pewnością komplikuje drużynie z Kutna walkę o czołową ósemkę w lidze. Jacek Jarecki wierzy jednak, iż team Jarosława Krysiewicza będzie w stanie zagościć w fazie play-off.
- Oczywiście, że wierzę w play-offy. Wszyscy wiemy jednak, że nie możemy już pozwolić sobie na żadne potknięcie. Liga jest naprawdę nieobliczalna i trzeba bić się o każde zwycięstwo i walczyć do końca. Ostatnie wyniki pokazały, że nie zawsze faworyt zwycięża. Nie ma co kalkulować, musimy starać się wygrać każdy mecz - kończy obrońca Polfarmexu.
zapowiadał sie na koszykarza, ale cos nie tak z jego graniem, nie może sie przebić w tbl, liczyłem na jakis skok jakościowy w tym sezonie, szkoda...