Qyntel Woods: Mieliśmy dość krytyki

AZS Koszalin po raz pierwszy w tym sezonie ograł drużynę z samej czołówki. - W ostatnim czasie słyszeliśmy, że nie potrafimy wygrywać z topowymi drużynami, więc mieliśmy już tego dość - mówi Woods.

W pierwszej rundzie sezonu zasadniczego AZS Koszalin przegrał ze Stelmetem Zielona Góra, PGE Turowem Zgorzelec i Śląskiem Wrocław. Z drużyn z czołówki Akademicy pokonali jedynie Rosę Radom. Podopieczni Igora Milicicia w ostatnią niedzielę udowodnili jednak, że potrafią rywalizować z najlepszymi. Na ich rozkładzie znalazł się zielonogórski Stelmet.

[ad=rectangle]

- Wygraliśmy bardzo ważny mecz dla nas. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, tak aby zamknąć usta krytykom. W ostatnim czasie słyszeliśmy, że nie potrafimy wygrywać z topowymi drużynami, więc mieliśmy już tego dość. Wyszliśmy bardzo skoncentrowani i zrobiliśmy to, co powinniśmy - podkreśla Qyntel Woods, amerykański lider AZS Koszalin.

Niedzielne spotkanie świetnie zaczęło się dla podopiecznych Igora Milicicia. Do przerwy gospodarze prowadzili 43:35 i wszystko wskazywało na to, że dowiozą zwycięstwo do samego końca. Jednak w drugiej połowie gospodarze stanęli. AZS w 15 minut drugiej połowy zdobył ledwo 12 punktów i nie przypominał w żadnym calu drużyny z pierwszych dwóch kwart. Co więcej, w trzeciej odsłonie podopieczni Igora Milicicia mieli aż dziewięć strat i ledwo osiem oczek.

Qyntel Woods: Mieliśmy nieco gorszy moment w trzeciej kwarcie
Qyntel Woods: Mieliśmy nieco gorszy moment w trzeciej kwarcie

- Mieliśmy nieco gorszy moment w trzeciej kwarcie, ale walczyliśmy do samego końca i zdołaliśmy pokonać przeciwnika. Nie poddaliśmy się i za to należy nam się szacunek - mówi zawodnik.

Akademicy, mimo że w 34. minucie przegrywali różnicą 14 punktów, zdołali odrobić straty, a na sekundę przed końcem meczu wyszli na prowadzenie. Wszystko było zasługą Qyntela Woodsa, który zebrał piłkę po niecelnym rzucie Dante Swansona i wymusił przewinienie Łukasza Koszarka. Amerykanin nie pomylił się z linii rzutów osobistych - dając zwycięstwo gospodarzom. - Ja nerwowy? Nigdy w życiu. Po to ćwiczymy tyle godzin na treningach rzuty wolne, aby w meczu je trafiać z "zamkniętymi oczami". Nie czułem żadnej presji - zaznacza Amerykanin, który w tym spotkaniu zdobył 21 punktów, miał 7 zbiórek, ale także aż osiem strat!

- To było szalone spotkanie, ale jesteśmy usatysfakcjonowani faktem, że wygraliśmy. Ale gdy patrzę na liczbę strat w moich statystykach, to jestem lekko załamany - kończy Woods.

Źródło artykułu: