W ostatni piątek koszykarze Wikany Startu Lublin mierzyli swoje siły z Polfarmexem Kutno. Gospodarze do tego meczu przystępowali po dwóch zwycięstwach z rzędu. Ekipa Pawła Turkiewicza pokonała wcześniej Energę Czarnych Słupsk i Jezioro Tarnobrzeg. Polski szkoleniowiec liczył na fakt, że jego podopieczni pójdą za ciosem i pokonają innego beniaminka TBL. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?
[ad=rectangle]
- Myślę, że początek meczu zaważył o tym, że goście wywieźli dwa punkty z Lublina. Byliśmy bardzo nieskoncentrowani. Później goniliśmy, ale nie potrafiliśmy przełamać granicy dziesięciu punktów. Kutno było naprawdę dobrze dysponowane i trudno było nam wrócić do tego spotkania - podkreśla Tomasz Wojdyła, który w tym meczu zdobył siedem punktów. Polak narzeka jednak na swoją dyspozycję. Jak podkreśla - mógł skończyć spotkanie z większym dorobkiem. Zawiódł szczególnie Bryon Allen, który uzyskał 13 punktów, ale na fatalnej skuteczności - 6/18 z gry.
- Bartosz Diduszko bardzo dobrze był dysponowany w tym spotkaniu. Przejął rolę Bryona Allena. Szkoda, że Amerykanin nie wcielił się w rolę Bartka. Ale inni gracze też mogli się włączyć. Ja też mogłem dać więcej - mówi Wojdyła.
Wikana Start Lublin po 19. kolejkach na swoim koncie ma czternaście porażki i ma już tylko matematyczne szanse na grę w play-offach. Jak bieżące rozgrywki ocenia Wojdyła?
- My przegraliśmy w pierwszej części spotkań kilka spotkań, które mogliśmy wygrać. Mam na myśli mecz w Słupsku, czy domowe z Anwilem i Polpharmą. To były pechowe porażki. Uważam, że gdybyśmy wygrali te pojedynki, to byśmy byli wyżej m.in. od Polfarmexu - zaznacza zawodnik.