Tylko początek środowego spotkania dawał Astorii Bydgoszcz nadzieję na wyrównaną grę. Do połowy pierwszej kwarty obie drużyny zmieniały się na prowadzeniu, a po trafieniu Doriana Szyttenholma był remis 8:8. Dla gości trafiało dwóch najlepszych tego dnia w ich szeregach koszykarzy: Szyttenholm i Adrian Barszczyk. Ofensywnie usposobieni w Zniczu Basket byli na początku Adam Linowski i Marcin Kowalewski. Pierwsza kwarta należała do Linowskiego, który w tym czasie zdobył 11 punktów, później dorzucił jeszcze trzy.
[ad=rectangle]
Pomiędzy szóstą a dziesiątą minutą spotkania Znicz zupełnie zdominował boiskowe wydarzenia. Wygrał ten fragment 19:5. Przyczyniła się do tego skuteczność w rzutach dwupunktowych - 11/13 oraz tylko dwie straty. Koszykarze z Bydgoszczy również nieźle rzucali - 6/9, ale popełnili sześć strat.
Prawdziwa katastrofa dla zawodników prowadzonych przez Przemysława Gierszewskiego wydarzyła się jednak w drugiej odsłonie. Wyróżnić można jej początek. Przez 3,5 minuty Astoria nie zdobyła punktu. Miała nawet problem z oddawaniem rzutów, gdyż popełniała stratę za stratą. Znicz spisał się w defensywie, lecz i rywale nie popisali się popełniając proste błędy. Tymczasem ich obronę rozmontowali Adam Kaczmarzyk oraz Filip Put i było 41:13. Po chwilowym opanowaniu sytuacji przez gości przyszła równie fatalna końcówka. Najpierw akcją dwa plus jeden popisał się Kowalewski, a w ostatnich fragmentach pierwszej połowy osiem punktów zdobył fenomenalny Kaczmarzyk. Już po dwudziestu minutach miał on na swoim koncie 19 oczek.
Znicz do przerwy prowadził 59:28. Trafił dwie z siedmiu prób trzypunktowych, lecz godna podkreślenia była kapitalna skuteczność w rzutach za dwa. Na 84 proc. złożyło się wykorzystanych 21 z 25 prób. Skuteczność Astorii powoli spadała, lecz najgorszym problemem było 17 strat. Pierwsze minuty po zmianie stron były dla gości równie nieudane, lecz po przerwie popełnili oni o połowę mniej takich błędów, bo dziewięć. W drugiej połowie nie zdarzyło się nic szczególnego. Obaj trenerzy dali sporo czasu zmiennikom. Losy meczu nie zostały już odmienione. Trzecia kwarta była wyrównana. W czwartej Astoria odrobiła część strat, gdyż Znicz zdobył tylko 11 punktów i ostatecznie wygrał 92:68. To efekt niższej skuteczności - w sumie 61 proc. za dwa.
Co ciekawe gościom udało się obronić zaliczkę z pierwszego spotkania, które Astoria wygrała 83:57. Obaj szkoleniowcy zdawali sobie jednak sprawę, że nie będzie to miało znaczenia w końcowym rozrachunku. Na osiem kolejek przed końcem rundy zasadniczej Znicz awansował na piątą lokatę i dwunastą Astorię wyprzedza o pięć punktów.
Najlepszym koszykarzem gospodarzy był Kaczmarzyk, który w nieco ponad 20 minut zdobył 21 punktów. Trafił wszystkich sześć rzutów za dwa oraz 1/3 za trzy. Dobrze spisał się też Paweł Hybiak - osiem punktów i dziewięć asyst. Z dwucyfrowym dorobkiem mecz skończyli Kowalewski, Linowski oraz Put. Astorii nie pomógł świetny mecz Szyttenholma. Autor 20 punktów i 13 zbiórek trafił 8/8 rzutów z gry a jedyną pomyłkę zanotował na linii rzutów wolnych.
Znicz Basket Pruszków - Astoria Bydgoszcz 92:68(27:13, 32:15, 22:21, 11:19)
Znicz: Kaczmarzyk 21, Kowalewski 14, Linowski 14, Put 11, Hybiak 8, Janiak 8, Czosnowski 6, Jaśkiewicz 4, Tokarski 4, Janik 2, Bonarek 0, Tarczyk 0.
Astoria: Szyttenholm 20, Barszczyk 12, Fatz 10, Robak 8, Obarek 7, Lewandowski 4, Prostak 3, Domański 2, Krzywdziński 2, Łucka 0, Wardziński 0.