Chorwat w Zielonej Górze pojawił się na kilka dni przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Jure Lalić odbył z drużyną kilka treningów, ale mimo wszystko pojawił się w składzie drużyny. Saso Filipovski, opiekun zielonogórskiej ekipy, zdecydował się desygnować go na parkiet już w pierwszej kwarcie. Chorwat zastąpił Adama Hrycaniuka i pokazał się z całkiem niezłej strony.
[ad=rectangle]
W ciągu dziewięciu minut na parkiecie zawodnik zdobył cztery punkty (0/1 za dwa, 4/6 za jeden), wymuszając przy okazji cztery przewinienia. Po meczu zawodnik nie do końca był zadowolony ze swojego występu, przyznając jednocześnie, że stać go na zdecydowanie więcej.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że zadebiutowałem w nowych barwach. Cieszę się, że mogłem pomóc w drużynie po kilku treningach, ale stać mnie na lepszą grę. Potrzebuję jednak czasu na to, aby zaadoptować się do nowych warunków. Przed meczem odbyłem tylko dwa pełne treningi z drużyną. To zdecydowanie za mało czasu, aby poznać cały system. Najważniejsze jest jednak to, że pokonaliśmy ekipę z Wrocławia - mówi nam Jure Lalić.
W Zielonej Górze liczą na to, że Lalić szybko zaadoptuje się do nowych warunków i będzie ważnym punktem drużyny. Nowy podkoszowy ostatnio z powodzeniem reprezentował barwy Cibony Zagrzeb. W 19 rozegranych meczach w tym sezonie w zespole Cibony spędzał w grze średnio 22,6 minuty i zdobywał przeciętnie 12,7 punktu oraz 4,2 zbiórki.
- Bardzo mi się podoba w Zielonej Górze. Uważam, że system, który proponuje trener Filipovski, jest bardzo ciekawy. Gdy wdrożę się w niego w 100 procentach, to będę bardzo ważnym zawodnikiem - przekonuje chorwacki środkowy.