NBA: Ach ta niedziela

Niebiesko-Czarni śpiewali kiedyś: - Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas. Taką przyśpiewkę mogą sobie nucić wszyscy rywale Detroit Pistons, potykający się z ekipą Michaela Curry'ego właśnie w niedzielę. W obecnych rozgrywkach Tłoki przegrały wszystkie pięć meczów w tym dniu, podczas gdy w pozostałym tygodniu legitymują się bilansem 11-3. W niedzielny wieczór Pistons nie sprostali na wyjeździe New York Knicks, przegrywając 92:104.

W tym artykule dowiesz się o:

Dziwna przypadłość Detroit Pistons jest trudna do wytłumaczenia, choć jak najbardziej prawdziwa. Już w pierwszej kwarcie spotkania w Madison Square Garden, nowojorczycy osiągnęli serię 10:0 i zaczęli kontrolować wydarzenia na parkiecie. Koszykarze z Michigan, znani z solidnej defensywy, w ogóle nie przykładali się do gry w obronie. Rezultat? Kolejni gracze Knicks bezkarnie penetrowali strefę podkoszową rywala trafiając raz za razem. Prowadzenie 29:12 szybko ustawiło mecz, który w miarę upływu czasu stawał się po prostu nudny. Na dodatek lider gości Richard Hamilton zamiast graniem zajął się faulowaniem przeciwników. Szybko zauważyli to sędziowie, którzy w trzeciej kwarcie wyrzucili Ripa z boiska. Niekorzystny bieg wydarzeń spowodował, że podopieczni Mike’a D’Antoniego prowadzili różnicą nawet 29 punktów! Mimo tego, Tłoki zdecydowały się na frontalny atak na początku ostatniej odsłony. Niespodziewanie prym w zdobywaniu punktów wiódł Arron Afflalo, którego akcja 3+1 rozpoczęła serię 11:1. Przewaga szybko zmalała do 5 punktów, jednak czujni gospodarze momentalnie zażegnali niebezpieczeństwo, trafiając z obwodu (Chandler i Harrington). - Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, ponieważ przegraliśmy kilka meczów z rzędu. Musimy po prostu uwierzyć w samych siebie i zrozumieć, że przed nami długi sezon. Jeszcze nie raz przegramy na wyjeździe, ale musimy walczyć i wciąż grać nieustępliwie - mówił Chris Duhon, zdobywca 25 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek dla New York.

Indiana Pacers okazuje się jak na razie najgroźniejszym przeciwnikiem dla Boston Celtics. Mistrzowie NBA przegrali w tym sezonie tylko dwa mecze, w tym jeden właśnie z drużyną Jima O’Briena. W niedzielę omalże nie doszło do powtórki a Celtowie triumfowali dopiero po dogrywce. W regulaminowym czasie gry obie drużyny grały niezwykle uważnie. Najpierw prowadzenie objęli goście, lecz już w drugiej kwarcie na tablicy wyników widniał remis. Świetną dyspozycję strzelecką zaprezentował szczególnie Ray Allen, zdobywca 35 punktów. - Myślę, że Pacers są naprawdę dobrym zespołem. Nieważne jaki mają bilans, grają całkiem nieźle - mówił lider Celtów. Gospodarze nie odstępowali mistrzów NBA na krok. W ich ekipie szalał Marquis Daniels, który z 26 punktami rozegrał najlepszy mecz w sezonie. 27-letni obrońca równo z końcową syreną w drugiej kwarcie trafił zza połowy boiska! Prawdziwe emocje rozpoczęły się jednak dopiero w końcówce czwartej odsłony. Jak przystało na kapitana drużyny, Paul Pierce celnie przymierzył zza linii 7,24m i doprowadził do dogrywki. W niej Indiana dzielnie walczyła do stanu 111:113. Wówczas celną "trójką" popisał się Allen a chwilę potem seria rzutów osobistych zapewniła Celtom zwycięstwo.

Nowy szkoleniowiec Toronto Raptors wciąż pozostaje bez wygranej. Jay Triano musiał przełknąć gorycz porażki, kiedy Steve Blake fantastycznym rzutem za trzy punkty zapewnił wygraną Portland Trail Blazers. - W ostatniej akcji dostałem piłkę i chciałem być agresywny. Oni dobrze grali w obronie więc musiałem coś wymyślić żeby ich zaskoczyć - relacjonował Blake. Wcześniej inicjatywa należała do gospodarzy, wśród których dobrze spisywał się duet podkoszowych Jermaine O’Neal - Chris Bosh. Ten pierwszy zapisał na swoim koncie 24 punkty, 8 zbiórek i 6 bloków. Dla Raptorków to czwarta kolejna porażka przed własną publicznością. W ostatnim spotkaniu Los Angeles Lakers nie mieli większych problemów z pokonaniem Milwaukee Bucks. Dla Jeziorowców była to 17 wygrana w tym sezonie, dzięki czemu wyrównali najlepszy start w historii klubu! 20 punktów i 8 asyst zapisał na swoim koncie Kobe Bryant.

New York Knicks - Detroit Pistons 104:92

(C. Duhon 25, Q. Richardson 23, A. Harrington 18 - T. Prince 23 (10 zb), A. Iverson 17, A. Afflalo 17)

Toronto Raptors - Portland Trail Blazers 97:98

(J. O’Neal 24, C. Bosh 19, J. Calderon 15 (13 as) - L. Aldridge 20, S. Blake 19, R. Fernandez 16)

Indiana Pacers - Boston Celtics 117:122 po dogrywce

(M. Daniels 26, D. Granger 20, J. Jack 17 - R. Allen 35, K. Garnett 17 (20 zb), P. Pierce 17)

Los Angeles Lakers - Milwaukee Bucks 105:92

(K. Bryant 20, D. Fisher 19, A. Bynum 14 (14 zb) - J. Alexander 15, L. Mbah a Moute 14, C. Villanueva 12)

Komentarze (0)