Podopieczni Igora Milicicia w sobotę odnieśli już ósmą wygraną wygraną w sezonie. AZS pewnie pokonał Rosę Radom 87:69. Tego zwycięstwa nie byłoby, gdyby nie świetna postawa zespołu w czwartej kwarcie, którą gospodarze wygrali 34:16!
[ad=rectangle]
- To był trudny mecz od samego początku. Zaczęliśmy go dość powolnie, grając nie tak jak powinniśmy. Popełnialiśmy również sporo błędów. Jednak w drugiej połowie wyszliśmy z dużym lepszym nastawieniem. Graliśmy wówczas dużo lepiej. Natomiast w samej końcówce zrobiliśmy to co powinniśmy i dlatego wygraliśmy - podkreśla Qyntel Woods, który zdobył 20 punktów w ciągu 32 minut spędzonych na parkiecie. Amerykanin zaliczył także osiem asyst i siedem zbiórek.
- Wiedziałem, że koszykarze Rosy będą chcieli ograniczać moje poczynania w ofensywie, więc starałem się ułatwić zdobywanie punktów pozostałym zawodnikom AZS, dlatego też nazbierałem osiem asyst. Wierzę w moich kolegów i ich umiejętności - dodaje Amerykanin.
W poprzedniej kolejce Woods zdobył 31 oczek, ale gracz uważa, że występ przeciwko Rosie Radom, pomimo zdobycia mniejszej liczby punktów, był lepszy w jego wykonaniu. - Uważam, że zagrałem lepiej niż w Toruniu. Mogłem oczywiście spisać się lepiej, bo jestem ambitnym zawodnikiem i wymagam od siebie znacznie więcej. Nie jestem tylko strzelcem, drużyna potrzebuje wsparcia w każdym aspekcie gry - ocenia Woods.
W trakcie meczu gracze z Radomia próbowali Woodsa wyprowadzić z równowagi na wiele sposobów, ale Amerykanin kompletnie nie zwracał na to uwagi. - Musiałem kilka razy odpowiedzieć i coś udowodnić. Jeżeli gracze przeciwnej drużyny będą używać trash-talkingu, to mogą liczyć na ostrą wymianę zdań - uważa zawodnik.