Bardzo trudne zadanie czeka podopiecznych Dejana Mijatovicia w niedzielny wieczór w Zielonej Górze. Nie dość, że słupszczanie prezentują się kiepsko, to na dodatek Stelmet zaczyna grać coraz lepiej pod wodzą Saso Filipovskiego. Zielonogórzanie wygrali trudne spotkanie we Włocławku z miejscowym Anwilem, a kilka dni później okazali się lepsi od Paoku Saloniki. Było to dla nich pierwsze zwycięstwo w Pucharze Europy. Nastroje w zielonogórskiej ekipie znacznie się poprawiły, czego nie można powiedzieć o słupskim zespole.
[ad=rectangle]
Energa Czarni w tym sezonie jak na razie prezentują się dość kiepsko. Na swoim koncie mają cztery zwycięstwa. W ostatniej kolejce przegrali z Treflem Sopot. W słupskim obozie po tej porażce zrobiła się dość gorąca atmosfera. W tygodniu prezes klubu - Andrzej Twardowski zapowiedział zmiany w zespole. Na "tapecie" znaleźli się rozgrywający, którzy ostatnio, zdaniem zarządu, zawodzą.
- Mamy bilans 4:4, nie ma co ukrywać, że nie tak sobie wyobrażaliśmy początek sezonu. Liga jest wyrównana i każdy może ograć każdego. Szkoda tego meczu z Treflem, bo on był do wygrania. Przegraliśmy tak naprawdę na własne życzenie - zaznacza Tomasz Śnieg.
Przed słupszczanami dwa trudne spotkania wyjazdowe - ze Stelmetem Zielona Góra oraz Anwilem Włocławek. - Stelmet łapie wiatr w żagle. To jest drużyna o wielkich umiejętnościach. Muszą się tylko dotrzeć zawodnicy. Podobnie jest z Anwilem Włocławek, który zaczyna łapać swój rytm. Czekają nas trudne dwa mecze. To będzie dobra weryfikacja - ocenia Śnieg.