Jarosław Krysiewicz: Jeśli ktoś wyłamie się jeszcze raz, nie będzie grał!

- Jeśli ktoś nam się wyłamie jeszcze raz, nie będzie grał! My jako trenerzy do tego nie dopuścimy - denerwował się po przegranej ze Śląskiem Wrocław trener Polfarmexu Kutno, Jarosław Krysiewicz.

Polfarmex Kutno poległ po raz pierwszy w sezonie w swojej hali. Beniaminek Tauron Basket Ligi przegrał ze Śląskiem Wrocław 71:76 i była to trzecia porażka ekipy Jarosława Krysiewicza w tym sezonie. Sam trener nie krył swojego rozczarowania po zakończonym meczu.
[ad=rectangle]
- Przez 35 minut graliśmy bardzo zespołowo i dzięki temu byliśmy w stanie rozgrywać przeciwko Śląskowi bardzo dobry mecz. Niestety w ostatnich pięciu minutach wszystko nam się posypało, bo zaczęliśmy grać indywidualnie. Pewne rzeczy wyjaśniliśmy sobie już w szatni tuż po spotkaniu, bo zawodnicy muszą wiedzieć, że jeśli będziemy grać indywidualnie to nie będziemy wygrywać - mówił trener Krysiewicz.

Kutnianie rozpoczęli sobotnie spotkanie z impetem i na początku drugiej kwarty wyszli na prowadzenie 29:18. W kolejnych partiach pojedynku wrocławianie jednak grali coraz lepiej, lecz Polfarmex uciekał jeszcze dwukrotnie - w 24. minucie było 43:34, a 33. - 61:54. W końcówce meczu jednak sprawy w swoje ręce wziął Roderick Trice, który zdobył siedem z 20 ostatnich punktów zespołu.

Gospodarzom tymczasem zdecydowanie zabrakło zimnej krwi. Grający dotychczas na solidnej skuteczności (6/11 do momentu 61:54 dla Polfarmexu) Kwamain Mitchell trafił tylko jedną z sześciu prób w samej końcówce, często oddając często rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Czy to o Amerykaninie mówił na konferencji prasowej trener Krysiewicz?

- Ma grać zespół. Musimy być jak pięść. Jeśli ktoś wyłamie się jeszcze raz, nie będzie grał! I to nie jest ważne czy to gracz pierwszej piątki, czy dziesiąty w rotacji. To był ostatni taki mecz, w którym nie graliśmy jak drużyna! My, trenerzy, nie dopuścimy do tego już więcej. Bardzo mocno zależało nam na zwycięstwie w tym meczu, ale ostatnimi pięcioma minutami zaprzepaściliśmy swoją szansę - zakończył Krysiewicz.

Źródło artykułu: