Nie tak debiut w Tauron Basket Lidze wyobrażali sobie działacze, trenerzy, jak i zawodnicy Wilków Morskich Szczecin. W meczach przedsezonowych podopieczni Krzysztofa Koziorowicza spisywali się całkiem obiecująco - gracze zapowiadali, że "wataha Wilków" sprawi niejedną niespodziankę, ale jak na razie nie ma to przełożenia na ligowe parkiety. Jest słaba gra, brak zrozumienia po obu stronach parkietu i wzajemne pretensje.
W Gdyni koszykarze Wilków Morskich rozegrali najsłabsze zawody w tym sezonie. Nie potrafili znaleźć odpowiedzi na agresywnie broniących gdynian, a sami w obronie przegrywali większość pojedynków jeden na jeden.
[ad=rectangle]
Trudno powiedzieć, skąd biorą się problemy Wilków. Sami zawodnicy rozkładają ręce... - Potrzeba nam czasu - powtarzają jak mantrę.
Potencjał w zespole jest duży, ale jak na razie na parkiecie tego nie widać. Jest solidny rozgrywający - Trevor Releford, doświadczeni Polacy - Paweł Kikowski, Marcin Sroka, czy Marcin Flieger oraz nieźli gracze zagraniczni na czele z Antwainem Barbourem i Darrellem Harrisem, który doskonale zna polskie realia, bo od sześciu lat przebywa w naszym kraju.
Nam udało się dowiedzieć, że pozycja trenera Koziorowicza jest stabilna w klubie. Nikt na tym etapie sezonu nie odważy się zwolnić doświadczonego polskiego szkoleniowca.
Czy we Włocławku Wilki Morskie się przełamią?