Zbigniew Pyszniak: Liczyłem, że przegramy w granicach 17-18 punktów

Koszykarze Jeziora przeszli obok meczu, w ogóle nie podejmując walki z PGE Turowem. - Liczyłem, że przegramy w granicach 17-18 punktów - mówi szczerze Zbigniew Pyszniak.

Po niezłym, aczkolwiek przegranym meczu w Starogardzie Gdańskim wydawało się, że Jezioro Tarnobrzeg będzie w stanie w większym stopniu przeciwstawić się koszykarzom PGE Turowa Zgorzelec. Goście szybko jednak odskoczyli i przez 40 minut panowali niepodzielnie na parkiecie w Tarnobrzegu. - Co ja mogę powiedzieć po takim meczu? Na pewno troszeczkę szkoda, bo to za duża porażka - mówi Zbigniew Pyszniak.
[ad=rectangle]
W składzie gospodarzy bardzo dobry debiut zaliczył Craig Williams, którego z powodu problemów licencyjnych zabrakło w starciu z Polpharmą. Zawiedli jednak głównie Polacy, którzy byli tłem dla Amerykanów. Sama porażka z dużo mocniejszym rywalem nie powinna tarnobrzeżan martwić, ale takiej klęski nie spodziewał się nikt. - Po cichu w głębi duszy wierzyliśmy, że uda nam się podjąć walkę. Mam takie wrażenie, że chłopcy trochę się przestraszyli, bo rywal rzucił nam do przerwy aż 60 punktów - zdradza trener-prezes Jeziorowców.

Po przerwie gospodarze zaprezentowali się nieco lepiej, ale mistrz Polski ani na sekundę nie stracił koncentracji i nie pozwolił Jeziorowcom na odrobienie choćby części strat, a w ostatniej odsłonie nawet powiększył różnicę i rozgromił tarnobrzeżan 119:83. - W przerwie sobie powiedzieliśmy, że trzeba podjąć walkę. Mówiliśmy, że oni są takimi samymi ludźmi jak my. W tej drugiej połowie było już troszeczkę lepiej. Zeszliśmy na 18 oczek straty, ale były niepotrzebne rzuty z nieprzygotowanych pozycji i wtedy Turów znów nam odjeżdżał na ponad 20 - analizuje Pyszniak.

Trenerzy Jeziora mają nad czym myśleć
Trenerzy Jeziora mają nad czym myśleć

Mimo że rywal był bardzo wymagający, to gracze z Tarnobrzega mają nad czym myśleć. - Podejmujemy walkę i na pewno będziemy walczyć. Póki co jest taka rzeczywistość. Trochę szkoda, bo liczyłem na porażkę w graniach 17-18 punktów. Turów jest dobrze przygotowany, zaczynają teraz Euroligę. Niestety, ale tak wyszło - kończy Zbigniew Pyszniak.

Kolejne dwa mecze powiedzą, na co tak naprawdę stać ekipę z Podkarpacia. W kolejnym starciu Jezioro zmierzy się w Lublinie z Wikaną Startem, a następnie na własnym parkiecie z MKS Dąbrowa Górnicza. Czy w rywalizacji z beniaminkami uda się wywalczyć jakieś zwycięstwo?

Źródło artykułu: