Zdecydowanie inaczej niedzielny pojedynek w Toruniu wyobrażali sobie koszykarze Rosy. Zwłaszcza po wysokim zwycięstwie nad Polfarmexem Kutno w pierwszej kolejce. - W Toruniu na pewno nie zagraliśmy jako drużyna. W pierwszej połowie mieliśmy ogromne problemy ze skutecznością. Nie mogliśmy trafić do kosza nawet z czystych pozycji. Ten kłopot utrzymywał się właściwie przez całe spotkanie - przyznał Kamiński.
[ad=rectangle]
Porażka różnicą trzynastu punktów może boleć opiekuna gości, gdyż wszyscy spodziewali się zaciętego spotkania. Tym bardziej że przed sezonem radomian wymieniało się w gronie kandydatów do jednego z medali. - Jedynie w czwartej kwarcie udało się rzucić znaczną ilość punktów. Jednak to były już typowo wariackie akcje, bez porządnego rozegrania. W naszej ekipie zawodnicy mają problem również z kreowaniem sobie dobrych pozycji rzutowych. Słabo też prezentowaliśmy się pod swoją tablicą, gdzie wyraźnie przegraliśmy rywalizację z torunianami. Ci zebrali nam w ataku aż czternaście piłek - dodał Kamiński.
Jednak jedna porażka jeszcze nie powinna załamywać koszykarzy z Radomia. Wszakże to dopiero początek rozgrywek, a do końca rywalizacji zostało jeszcze 28 kolejek. W następnym spotkaniu Rosa podejmie wyraźnie zawodzący od początku sezonu Anwil Włocławek.
Trener Kamiński uważa, że na początku rozgrywek na rewelację rozgrywek zdecydowanie wyrasta właśnie zespół Polskiego Cukru Toruń. - Tydzień temu zaprezentowali naprawdę dobrą dyspozycję z Anwilem Włocławek, z którym wygrali właśnie dzięki zbiórkom w ataku. Z nami potwierdzili swoją dobrą formę w tym elemencie. My musimy dobrze przygotować się do kolejnego pojedynku, gdyż przed nami jeszcze 28 trudnych potyczek i tą drużynę czeka naprawdę jeszcze sporo pracy. - zakończył Kamiński.