Wyjazdowy horror (relacja)

PGE Turów na początku trzeciej kwarty przegrywał już z Kotwicą różnicą szesnastu punktów, ale agresywna obrona i wyprowadzanie strzelców na pozycje zapewniła im drugą wyjazdową wygraną.

Mecz rozpoczął się od prowadzenia gości, ale po chwili to gospodarze doszli do głosu i nadawali to grze. Kotwica od samego początku postawiła wicemistrzom Polski naprawdę ciężkie warunki i szybko osiągnęła dziewięciopunktową przewagę już w pierwszej kwarcie spotkania.

Julien Mills, Piotr Stelmach i Paweł Kikowski popisali się celnymi rzutami za trzy i w dwunastej minucie spotkania kołobrzeżanie osiągnęli już dwunastopunktową przewagę nad liderem tabeli polskiej ekstraklasy. Podopieczni trenera Saso Filipovskiego rzucili się do odrabiania strat, ale Sefton Barrett ustalił wynik spotkania do przerwy na 38:26, chociaż ostatnie punkty w tej kwarcie po dobitce zdobył Chris Daniels.

Tuż po zmianie stron Kotwica natychmiast wyszła na szesnastopunktowe prowadzenie, co wydawało się, iż będzie gwoździem do trumny zgorzeleckiej drużyny. Nic bardziej mylnego. Jak się później okazało, był to decydujący moment, który natchnął PGE Turów, by wrócić do gry. Po reprymendzie od Saso Filipovskiego przygraniczna ekipa zagrała jeszcze agresywniej w obronie i zaczęła wyprowadzać swoich strzelców na pozycje. Trafiać zaczął niewidoczny w całym meczu Krzysztof Roszyk, a także Damir Miljkovic. Kapitalne spotkanie rozgrywał John Turek i przewaga Kotwicy zmalała do pięciu punktów (49:44).

Mills i Drew Naymick powiększyli jednak przewagę swojego zespołu do dziesięciu punktów, ale wspomniana trójka graczy ze Zgorzelca wyprowadziła PGE Turów na prowadzenie 62:58. Bardzo nerwowa okazała się końcówka spotkania. Dwoma celnymi rzutami wolnymi popisał się Naymick, a w odpowiedzi Alex Harris trafił tylko raz i goście prowadzili 63:60, ale nie nacieszyli się długo tą przewagą. Na cztery sekundy przed końcem spotkania szalonym rzutem z ośmiu metrów popisał się Mills i doprowadził tym samym do dogrywki. W doliczonym czasie gry dominowali już tylko zgorzelczanie. Punkty Roszyka i Miljkovicia zapewniły wicemistrzom Polski jakże cenną wyjazdową wygraną.

Kołobrzeżanie udowodnili, jak trudny do zdobycia może być ich parkiet. Na boisku Kotwicy poległ Anwil na inaugurację ligi, a Asseco Prokom Sopot i PGE Turów Zgorzelec zwyciężyli dopiero w doliczonym czasie gry.

Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec 71:73 (19:14, 19:12, 11:18, 14:19 d.8:10)

Kotwica: Mills 16 (3), Naymick 10, Barrett 8, Przybyszewski 8 (1), Cielebąk 7 (1), Hamilton 7, Kikowski 7 (1), Stelmach 5 (1) i Crone 3 (1).

PGE Turów: Turek 19, Miljkovic 14 (4), Daniels 13, Roszyk 9 (1), Copeland 7, Witka 6 (2), Harris 5, Bochno 0 i Townes 0.

Komentarze (0)