Lepszego scenariusza koszykarze i sztab trenerski PGE Turowa Zgorzelec nie mogli sobie wymyślić. Po dwóch zwycięstwach w swojej hali, wicemistrz Polski jedzie do Radomia, będąc zaledwie o krok od awansu do wielkiego finału. Potrzebuje tylko jednej wygranej, choć trener drużyny, Miodrag Rajković, przestrzega przed hurraoptymizmem.
[ad=rectangle]
- Zagraliśmy świetne dwa mecze i teraz przenosimy się do Radomia. Nie zdziwię się jednak jak Rosa wygra w meczu numer trzy, choć my jesteśmy w tak dobrej formie, że jesteśmy w stanie wygrać. I co więcej, na pewno zrobimy wszystko by to zrobić i awansować - mówi serbski szkoleniowiec.
PGE Turów wygrał z Rosą 92:74 w pierwszym, oraz 103:91 w drugim spotkaniu. W obu starciach pokonał radomian przede wszystkim dzięki wielkiej sile rażenia w ataku, choć w drugim pojedynku rywale postawili poprzeczkę zdecydowanie wyżej, niż w pierwszym.
[i]
- Spodziewałem się takiego scenariusza. Domyślałem się, że po porażce różnicą około 20 punktów w piątek, radomianie ruszą ostro do ataku w niedzielę i tak też się stało. Dla widowiska i dla rywalizacji, to bardzo dobrze. Lepiej grać z przeciwnikiem, który chce wygrać, chce grać na serio i rzeczywiście chce sprawdzić naszą jakość[/i] - dodaje Rajković.
Trzecie starcie obu zespołów przewidziane jest na środę. Murowanym kandydatem do zwycięstwa są oczywiście zgorzelczanie, choć Rosa pokazała już, że umie wychodzić z wielkich tarapatów.
- Wiemy, że Rosa to ambitny zespół i wiemy, co zrobili w ćwierćfinale. Niemniej jednak pokazaliśmy swoją grą dotychczas, i pokażemy to w środę, że zasługujemy na miejsce w finale. Potrafimy grać skutecznie i nadal czujemy głód zwycięstw - kończy Rajković.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]
Jednak mam nadzieję, że chociaż jeden mecz u si Czytaj całość