Rosa Radom pokonała Anwil Włocławek 74:68 i tym samym dokonała historycznego sukcesu - w drugim swoim sezonie w elicie awansowała do najlepszej czwórki ligi.
[ad=rectangle]
- To jest coś pięknego! Zaczęliśmy tę serię od dwóch porażek, przegrywaliśmy już 0-2, ale wyciągnęliśmy na 3-2 i to my jesteśmy kocurami! - powiedział tuż po zakończeniu pojedynku uradowany Jakub Dłoniak.
Anwil pokonał Rosę w dwóch pierwszych meczach i liczył, że w starciu numer pięć ponownie obroni swoją halę. Tym bardziej, że wcześniej, w sezonie zasadniczym i fazie szóstek, włocławianie wygrywali z radomianami w Hali Mistrzów. W niedzielę było jednak inaczej.
- Zdołaliśmy się podnieść, bo wspieraliśmy się przez cały czas trwania serii. Nie było łatwo po dwóch porażkach we Włocławku, ale jednocześnie nie czuliśmy się gorsi od Anwilu. Chcieliśmy ich pokonać, wiedzieliśmy, że musimy być skuteczni w trzech meczach i tak się stało - skomentował Dłoniak.
Polski rzucający był jednym z ważniejszych punktów Rosy nie tylko w niedzielnym meczu (16 punktów, 6/11 z gry), ale również w całej serii (16,6 punktu średnio).
- Wygraliśmy bo przez całą serę byliśmy zespołem i byliśmy jednością. Pracowaliśmy ciężko na treningach, żeby ich pokonać, cały czas się wspieraliśmy i to dało efekt. Co prawda w końcówce niedzielnego meczu było nerwowo, trochę na własne życzenie, ale ostatecznie to my byliśmy lepsi, my przeszliśmy do półfinału i to my jesteśmy koty - cieszył się zawodnik.
Rosą pokonała Anwil w meczu numer pięć 74:68 i wygrała ćwierćfinał 3-2.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]