W niedzielę koszalinianie zagrali naprawdę słabe zawody w Słupsku. Mimo wszystko dość długo utrzymywali się w grze, ale wszystko z racji tego, że gospodarze również nie grali wielkich zawodów. - Prawda jest taka, że nie zagraliśmy wielkiego spotkania. Uważam, że gdybyśmy zagrali na swoim średnim poziomie to spokojnie byśmy wygrali - uważa Piotr Dąbrowski, który w niedzielę nie mógł wstrzelić się w kosz Energi Czarnych Słupsk.
Najlepszym graczem w ekipie Akademików był Krzysztof Szubarga, który z drużyną gra dopiero drugie spotkanie. Reprezentacyjny rozgrywający zdobył 24 punkty. - Graliśmy pick&rolle, z których Krzysztof Szubarga trafiał i spod kosza i z dystansu. On decydował się na rzuty z racji tego, że inni mieli z tym problemy - przyznaje Dąbrowski.
Przed spotkaniem wszystko było niemal jasne - jeśli słupszczanie wygrają to zamkną drogę Akademikom i Asseco Gdynia na awans do pierwszej "szóstki". - Każdy był trochę zdenerwowany i może dlatego te rzuty nie wpadały. Doszliśmy w końcówce na jeden punkt i wówczas należało rozegrać spokojną akcję, którą zakończylibyśmy punktami. Zabrakło tego i dlatego przegraliśmy - podkreśla gracz AZS-u Koszalin.
Akademikom pozostaje walka w dolnych "szóstkach". Nikt w Koszalinie nie wyobraża sobie jednak scenariusza, żeby drużyny zabrakło w play-offach. W poprzednim sezonie AZS również nie zakwalifikował się do "szóstek", a i tak mimo wszystko wywalczył brązowy medal, pokonując w małym finale Anwil Włocławek.