Wydarzeniem pierwszego dnia Weekendu Gwiazd NBA było spotkanie wymieszanych żółtodziobów i drugoroczniaków. W tak zwanym BBVA Compass Rising Stars Challenge triumfowała drużyna wyselekcjonowana przez Granta Hilla, a wcześniej odbył się jeszcze mecz celebrytów.
Drugi dzień corocznej imprezy organizowanej tym razem w Nowym Orleanie rozpoczął konkurs Sears Shooting Stars. W tej zabawie udział wzięły cztery zespoły złożone z trzech osób: obecnego zawodnika NBA, legendy najlepszej ligi świata oraz czynnie występującej zawodniczki WNBA. Ich zadaniem było trafienie do kosza w jak najszybszym czasie z czterech wskazanych pozycji w tym z połowy boiska.
Ekipy podzielone na reprezentantów Konferencji Wschodniej i Zachodniej walczyły na początku o awans do finałowej rozgrywki. Na tym etapie najlepiej spisał się zespół Chrisa Bosha, który uporał się z zadaniem w ciągu zaledwie 35,6 sekund. Do decydującej potyczki zakwalifikował się również team Kevina Duranta, złożony jeszcze z Karla Malone'a i Skylar Diggins. Czas tej trójki to równa minuta.
Bohaterem finałowego rozdania został wspomniany wyżej skrzydłowy Miami Heat. Bosh celnym rzutem z połowy (31,4 sekundy) zapewnił trójce uzupełnionej przez Swin Cash i Dominique'a Wilkinsa końcowy triumf. Drużyna 29-latka obroniła tytuł wywalczony przed rokiem. Lider Oklahoma City Thunder musiał obejść się smakiem. Cztery celne rzuty w 43,6 sekundy okazały się wynikiem zdecydowanie za wolnym.
***
Chwilę później kibiców zgromadzonych w nowoorleańskiej hali do czerwoności rozgrzała rywalizacja w Taco Bell Skills Challenge. Tor przeszkód w najlepszym czasie pokonał duet Damian Lillard - Trey Burke (40,6 sekund), co zapewniło im awans do finału i automatycznie wyeliminowała z konkursu Gorana Dragica i Reggie'go Jacksona. W konfrontacji par Wschodu, lepsi okazali się Victor Oladipo i Michael Carter-Williams. Odpadli DeMar DeRozan oraz Grek, Giannis Antetokounmpo.
Nie często zdarza się by o zwycięstwie danej rywalizacji zadecydowały ułamki sekund... Tak było w przypadku finału konkursu umiejętności! Lillard i Burke w decydującym podejściu "uwinęli" się w czasie 45 sekund i 2 setnych. 45 i 3 setne uzyskali najwięksi pechowcy wieczoru - Oladipo i Carter-Williams.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Niesamowity przebieg miał również Foot Locker Three-Point Contest. Do wyłonienia najlepiej rzucającego zza łuku koszykarza NBA potrzebna była dogrywka! Do finału trzeciego konkursu soboty zakwalifikowali się Marco Belinelli oraz Bradley Beal. Zawodnik San Antonio Spurs z wynikiem 19 zdobytych punktów wyeliminował Kevina Love'a (16), Damiana Lillarda (18), a także Stephena Curry'ego (16). Kolega klubowy Marcina Gortata najlepszym wynikiem eliminacji (21) sprawił natomiast, że smakiem musieli się obejść: Joe Johnson (11), Arron Afflalo (15) i Kyrie Irving (17).
Finał świetnie rozpoczął były obrońca New Orleans Hornets. Włoch powtórzył wynik sprzed kilku minut i już witał się z gąską... gdy nagle pięć na pięć rzutów z ostatniej pozycji umieścił w koszu jego bezpośredni rywal. Beal wyrównał wynik Belinelliego, ale w dodatkowej rundzie nie miał już prawa głosu. Włoch udowodnił o swojej wielkości, popisując się najlepszym osiągnięciem konkurs - 24 zdobyte punkty. O sześć mniej zdobył trzeci numer draftu 2012.
***
Główne danie drugiego dnia NBA All-Star Weekend poprzedził koncert amerykańskiego rapera, Kendricka Lamara. Zmiana zasad Sprite Slam Dunk jeszcze przed rozpoczęciem imprezy nie wszystkim przypadło do gustu. Reprezentanci każdej z dwóch konferencji mieli do wykorzystania 90 sekund, w ciągu których na przemian wykonywali efektowne wsady. W freestylowej rundzie triumfował Wschód, 3:0. Głosy przyznawali Magic Johnson, Dominique Wilkins oraz Julius Erving.
Następnie doszło do pojedynków jeden na jednego. Dunki zawodników cały czas oceniało wyżej wymienione legendarne trio. I tak na starcie Damian Lillard wyraźnie poległ w starciu z Terrencem Rossem. Zawodnik Toronto Raptors w locie wziął piłkę od popularnego rapera Drake'a, w międzyczasie przekładając jeszcze ją pomiędzy nogami i wykonując wsad do kosza. "Werdykt" nie był jednak jednogłośny. 23-letni wychowanek stołecznej uczelni triumfował, ale tylko w stosunku 2:1.
Jury sobotniego konkursu absolutnie żadnych wątpliwości co do oceny nie miało przy starciu kolejnych zawodników. Paul George bez problemów pokonał Harrisona Barnesa, któremu nawet nie udało się wykonać zaplanowanej próby.
Najciekawsze rzeczy działy się na samym końcu? W tym przypadku można tak stwierdzić z pełną odpowiedzialnością. Ben McLemore przeskoczył siedzącego na złotym tronie Shaquille'a O'Neala, ale John Wall szybko zawstydził świeżo ukoronowanego króla (dosłownie). Rozgrywający zadunkował efektownie nad maskotką Washington Wizards, a jego próba uznana została za najlepszą spośród wszystkich wykonanych. Wschód bez problemów pokonał Zachód.