Czasami wolę wygrać brzydko niż przegrać pięknie - rozmowa z Marcinem Stefańskim, zawodnikiem Trefla Sopot

Trefl Sopot nie bez kłopotów wygrał w Tarnobrzegu z miejscowym Stabill Jezioro. Sopocianie nie zagrali dobrego meczu, ale co najważniejsze dla nich sięgnęli po zwycięstwo.

Kamil Górniak: Wygraliście szczęśliwie w Tarnobrzegu. Gospodarze mieli piłkę w ostatniej akcji i przypadkowy błąd spowodował, że nie przegraliście.

Marcin Stefański: Tak. To jest ciężki teren. Jak co roku nie jest nam łatwo. Z tego co mi się wydaje, a od początku jestem w Treflu to nasze najwyższe zwycięstwo. Dwa razy przegraliśmy zdecydowanie, raz wygraliśmy jednym, raz dwoma. Cieszy to zwycięstwo. mieliśmy ciężki mecz w Zgorzelcu. Stamtąd od razu podróż tutaj. Nikt za niedługo nie będzie pamiętał, jaki przebieg miało to spotkanie. Najważniejsze jest zwycięstwo.

To był mecz najlepiej atakującej drużyny z najsłabiej broniącą, ale tego nie było widać na parkiecie.

- Jezioro przegrało kilka spotkań. Chcieli ten mecz wygrać. Pokazali się z dobrej strony. Walczyli przez 40 minut. U nas szwankowała skuteczność. Nikt nam jednak nie obierze tych dwóch punktów i to jest dla nas najważniejsze.

Nie zagraliście w Tarnobrzegu jakoś porywająco. Zdarzały wam się znacznie lepsze pojedynki. W ogóle ta potyczka była jakaś taka dziwna.

- Dokładnie. Jak mam być szczery, to czasami wolę wygrać brzydko niż przegrać pięknie. Graliśmy ze Stelmetem Zielona Góra w pierwszej kolejce sezonu, graliśmy ładnie, a przegraliśmy po dogrywce jednym oczkiem. Generalnie najważniejsze są punkty. Ne ważne czy gramy pięknie czy brzydko, najważniejsze są dwa punkty. Jak już powiedziałem, Tarnobrzeg to ciężki teren.

Trefl Sopot miał sporo problemy ze Stabill Jezioro Tarnobrzeg
Trefl Sopot miał sporo problemy ze Stabill Jezioro Tarnobrzeg

Można powiedzieć, że nieco słabiej zagraliście w tym meczu wy, Polacy. Grę właściwie ciągnęli zagraniczni koszykarze Trefla.

- Generalni to są nasi podstawowi gracze. W ostatnim czasie zdarzało się, że Polacy lepiej grali. Szło im w tym meczu po prostu lepiej i ciągnęli naszą grę w ataku. Każdy jednak dodał jakąś cegiełkę do zwycięstwa. Perfekcyjnego spotkania nie zagraliśmy, ale każdy coś dodał od siebie.

Liga jest dziwna, wyrównana. Patrząc jednak na was, to wydaje się, że potencjał macie większy niż w ubiegłym sezonie. Na papierze kadra wydaje się być chyba nawet mocniejsza.

- Powiem tak. Na to jaki mamy budżet, to dobrze gramy. Ten bilans, który mamy w tej chwili, przed startem ligi wziąłbym w ciemno. Nie wiem czy mamy lepszy skład, to się okaże na koniec sezonu. W poprzednich rozgrywkach też dobrze graliśmy, a polegliśmy w ćwierćfinale z AZS Koszalin. Zajęliśmy po rundzie zasadniczej drugie miejsce i graliśmy z teoretycznie słabszym rywalem, a mimo tego nie walczyliśmy o medale. Poczekajmy do końca sezonu i wtedy będzie można stwierdzić, który zespół był lepszy. Na pewno chcielibyśmy zajść jak najdalej. Trener nam powtarza, że w każdym spotkaniu gramy o mistrzostwo. Liga jest wyrównana i każdy z każdym może wygrać. Może Stelmet jest najmocniejszy, ale coś już przegrali a my z nimi walczyliśmy jak równy z równym. Jest kilka ekip, które grają dobrze u siebie, jak Jezioro z nami, i nie jest łatwo o wygrane.

Wydaje się, że waszym atutem jest też szkoleniowiec Darius Maskoliunas, który jest można powiedzieć taką ikoną basketu w Trójmieście, takim wyznacznikiem też waszej siły.

- Trener ma silny charakter, spore doświadczenie. Wie o co chodzi. Dużo nam się stara pomóc, daje nam sporo potrzebnych wskazówek. Na pewno jego osoba dużo nam pomaga. Nie da się tego ukryć. Jesteśmy kolektywem, mamy dobrą atmosferę w drużynie i czasami też dopisuje nam szczęście jak w Tarnobrzegu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)