W piątek koszalinianie wygrali z ekipą z Dolnego Śląska 79:74, ale już w sobotę to wrocławianie okazali się lepsi - 84:67. Nie da się ukryć, że Akademicy w tym meczu zawiedli swoich fanów, bo zagrali zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zresztą odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało, nie potrafił znaleźć nawet sam Gasper Okorn.
- Na przestrzeni 24 godzin pokazaliśmy kompletnie dwie różne twarze. Próbowaliśmy grać tak samo jak w piątek, a nawet staraliśmy się poprawić pewne błędy, ale od samego początku to Śląsk dyktował warunki. Graliśmy zbyt miękko, brakowało skuteczności z czystych pozycji. W pewnym momencie ten mecz przypominał mi spotkanie w Tarnobrzegu, w którym zawiedliśmy swoich kibiców - podkreśla słoweński trener AZS-u Koszalin.
W ekipie Akademików tak naprawdę tylko dwóch zawodników zagrało na swoim poziomie - Sek Henry zdobył 17 punktów, z kolei LaceDarius Dunn - 16. Słabo zaprezentował się Dragan Labović, który trafił zaledwie jeden z siedmiu rzutów z gry.
- Bardzo słabo zagraliśmy w obronie. Nie było odpowiedniej rotacji, co powodowało, że Śląsk zdobywał wiele łatwych punktów. My z kolei mieliśmy słabą skuteczność za trzy. Myślę, że częściej powinniśmy wchodzić pod kosz. Z boku może to tak wyglądało, że odpuściliśmy, ale kompletnie tak nie było - zaznacza Artur Mielczarek.