Utrzymanie podstawowym celem - rozmowa z Aleksandrem Krutikowem, trenerem Astorii Bydgoszcz

Aleksander Krutkow po raz kolejny w swojej karierze poprowadzi bydgoskich koszykarzy. Na stanowisku trenera zastąpił zwolnionego po czterech latach Jarosława Zawadkę.

Adrian Dudkiewicz: Po raz kolejny wraca pan do Bydgoszczy. Jakie to uczucie ponownie prowadzić zespół Astorii?

Aleksander Krutikow: To już moja kolejna przygoda z tym klubem. Wcześniej także miałem okazję prowadzić Astorię od 2001 roku. Jak jest po powrocie? Czuję się teraz tak, jakbym w ogóle stąd nie wyjeżdżał.

Ze swoich byłych zawodników spotkał pan jedynie Doriana Szyttenholma. Reszta jest zdecydowanie młodsza?

- Z widzenia kojarzę niektórych koszykarzy. Zupełnie inaczej jest z ich umiejętnościami, gdyż w tym elemencie muszę jeszcze zebrać zdecydowanie więcej informacji, a to się stanie jeszcze w trakcie trwania rozgrywek.

Czy wyciągnął pan jakieś wniosku po obejrzeniu spotkań bydgoskiego zespołu na płytach DVD?

- Powiem tak, że propozycja z Bydgoszczy była bardzo zaskakująca i nie miałem nawet czasu na dokładne analizy. Widziałem tylko jeden mecz zwycięski u siebie ze Spójnią Stargard Szczeciński oraz połowę ostatniego spotkania na wyjeździe z Mosirem Krosno.

Kiedy odezwali się do pana działacze Astorii, i jak długo trwały negocjacje z miejscowymi działaczami?

- Tak naprawdę jeszcze przed weekendem dostałem pierwszy telefon. W poniedziałek się spotkaliśmy i uzgodniliśmy wszystkie szczegóły. Jak teraz widać, była to dosyć szybka decyzja.

Sytuacja Astorii w tabeli jest znana. Jaki cel postawili przed nowym szkoleniowcem szefowie bydgoskiego klubu?

- Nasz podstawowy cel to utrzymanie się na tym szczeblu rozgrywek. Znam bilans zespołu i wiem, że przed Astorią teraz dwa trudne spotkania. Później jest przerwa i potem bardzo ważny mecz z PC Siden Toruń. Postaram się tutaj pomóc, aby osiągnąć upragnione zadanie.

Najbliższa przerwa w rozgrywkach pomoże panu w lepszym przygotowaniu bydgoskiej drużyny pod względem taktycznym?

- Jarosław Zawadka przez ostatnie cztery lata wykonał tutaj na miejscu dobrą pracę i chcę, żeby to zostało. Postaram się wprowadzić jedynie niektóre nowe elementy i wykorzystać jakieś mocne strony tej drużyny.

Przed wami w najbliższą sobotę mecz wyjazdowy z MKS Wikaną Start Lublin. Zna pan dobrze siłę tej ekipy?

- Przyznam szczerze, że nie. Chociaż jest tam kilku zawodników, którzy pod moimi skrzydłami stawiali koszykarskie kroki, jak chociażby Grzegorz Mordzak. Znam też doskonale Kamila Michalskiego. Paru koszykarzy jak widać kojarzę, ale dokładnej gry i taktyki tego zespołu jeszcze nie widziałem.

Źródło artykułu: