Karol Wasiek: Nie da się ukryć, że ten sezon nie tak miał wyglądać w wykonaniu Trefla Sopot.
Jacek Karnowski: Nie tak miał wyglądać, ale jestem pod wielkim wrażeniem, że tylu kibiców przyszło na zakończenie sezonu, co oznacza, że fani są z tą drużyną na dobre i na złe. Wiele ekip nie ma takiego zakończenia nawet jak zdobywają mistrzostwo, czy wicemistrzostwo Polski. U nas zawsze jest taka tradycja, obojętnie po jakim sezonie.
Zapewne planował pan to zakończenie sezonu gdzieś w połowie czerwca?
- Tak, zdecydowanie. Miałem wykreślone wszystkie terminy w playoffach w kalendarzu, ale niestety nie udało się nam pokonać AZS Koszalin w ćwierćfinale TBL. Trochę nas "skaleczył" nasz były zawodnik - Łukasz Wiśniewski, który prezentował się wyśmienicie. Cieszę się jednak, że w trakcie tego sezonu zdobyliśmy Puchar Polski oraz Superpuchar.
Jak pan z perspektywy czasu patrzy na rywalizację z AZS Koszalin? Czego zabrakło do zwycięstwa?
- Myślę, że po prostu my byliśmy gorsi od nich. Oni grali na swoim poziomie, a u nas coś nie funkcjonowało. Kontuzjowany był Stefański, troszkę w gorszej dyspozycji byli niektórzy nasi zawodnicy. Tak wyszło.
Ma pan na myśli Filipa Dylewicza?
- Powiem tak: Nie da się grać całego sezonu równo. Filip wygrywał dla nas bardzo ważne mecze, ale tutaj nie dał rady pociągnąć. Trudno go obwiniać za to, że nie wyszło.
Co dalej z Treflem Sopot? Jedna z plotek mówi, że w przyszłym sezonie sponsorzy już tacy hojni mogą nie być.
- Nie, na pewno tak nie będzie. Pamiętajmy, że Adam Waczyński, Marcin Stefański, Michał Michalak, Piotr Dąbrowski, David Brembly mają ważne kontrakty. Szczególnie po tym ostatnim pokładam wielkie nadzieje. Będziemy szybciutko rozmawiali z Filipem Dylewiczem.
No właśnie, co dalej z Filipem Dylewiczem?
- Uważam, że Filip powinien zostać i ta "szóstka" byłaby trzonem tego zespołu. Powinniśmy poszukać playmakera. Moim zdaniem, powinniśmy zacząć rozmawiać z Łukaszem Wiśniewskim.
A Frank Turner?
- To dobry zawodnik. Zresztą Lorinza Harrington to bardzo dojrzały gracz. Oni tworzyli ciekawy duet. Inni zawodnicy też spisywali się całkiem nieźle, Kurt Looby to bardzo widowiskowy gracz. Może brakuje nam trochę wartościowego centra, bo Spralja to bardziej "czwórka". Środkowi są najdrożsi i najtrudniej ich pozyskać.
Nie boi się pan tego, że Filip Dylewicz odejdzie z zespołu?
- To będzie zależało już od samego zawodnika. Obojętnie czy zostanie czy odejdzie to i tak zawsze będzie ikoną Trefla Sopot. Mam nadzieję, że zostanie.
3 kluby w Trójmieście to dobry układ?
- Zawsze mówiłem, że jest to za duża ilość klubów, jak na Trójmiasto. Według mnie, powinien być jeden klub. To idealny układ. To nie jest jednak od nas zależne. Myśmy składali tyle propozycji połączenia, że więcej już ich składać nie będziemy. Koszykówka w Sopocie na pewno zostanie pod egidą Kazimierza Wierzbickiego. Sponsorzy w postaci firm: Lotos, Investgas, czy Lotnisko imienia Lecha Wałęsy na pewno zostaną i będziemy budować drużynę. Dla mnie nie liczą się tylko pieniądze, ale przede wszystkim sport. Chciałbym, żeby w przyszłym sezonie jak najwięcej grali juniorzy. Liczę na więcej minut dla Davida Brembly'ego.
Jest szansa, że miasto jeszcze mocniej wspomoże drużynę?
- Myślę, że miasto wspomaga tyle ile trzeba. W przyszłym sezonie będziemy znów grali o podobne cele.
Panie prezydencie muszę zapytać, czy czytał pan może ostatnią wypowiedź Tomasa Pacesasa, który stwierdził m.in., że jesteście cały czas w cieniu Gdyni. Jakby się pan do tego odniósł?
- Na takim żenującym poziomie z człowiekiem, który uciekł jak szczur z okrętu z Gdyni, jak zabrakło pieniędzy, nie będę dyskutował.