Rywalizacja z Francuzkami dla krakowianek rozpoczęła się pomyślnie. Starcie numer jeden dzięki dobrej postawie Tiny Charles, ale także Pauliny Pawlak i Anke De Mondt rozstrzygnęły minimalnie na swoją korzyść i osoby związane z klubem spodziewały się, iż podobnie jak przed rokiem odprawią rywala bez konieczności odbywania dodatkowych spotkań.
Jednak taki scenariusz nie został zrealizowany. Mistrzynie Polski zamiast przypieczętować sukces nie sprostały zagranicznym przeciwniczkom przegrywając kilka dni potem w słabym stylu. Generalnie na wysokości zadania stanęła już tylko wspomniana Amerykanka zdobywając 28 punktów przy 38 całego kolektywu! Reszta zawiodła, co po prostu nie ma prawa się powtórzyć zważywszy, że zwycięstwo wymaga skutecznego wkładu pracy większej liczby personaliów aniżeli tylko jednej postaci.
Porażka nie uszła na sucho trenerowi Jose Ignacio Hernandezowi. Dzień później umowa z Hiszpanem została rozwiązana za porozumieniem stron i w ten sposób zakończyła się jego blisko czteroletnia misja realizowana pod Wawelem. Od tego momentu funkcję pierwszego szkoleniowca przejął Artur Golański, dla którego będzie to pierwsza okazja by sprawdzić swoje umiejętności na tym poziomie.
Czy polski coach dokona większych zmian taktycznych? Zapewne nie, ponieważ w zaledwie kilka wspólnych treningów nie zdoła nagle odwrócić całości do góry nogami. Jeżeli już cokolwiek ma zadziałać to impuls związany z faktem powierzenia tej odpowiedzialnej funkcji innej, choć znajdującej już w składzie sztabu osobie. Przypuszczalnie spróbuje on "uruchomić" kolektyw i bardziej rozłożyć ciężar odpowiedzialności pomiędzy parę dziewczyn. Zadanie ułatwi mu ewentualny powrót do zdrowia Alany Beard, co wydaje się całkiem prawdopodobne.
Bourges natomiast aktualnie skupia się wyłącznie na sobie. Triumf sprzed weekendu dodał bowiem wiary zespołowi, który w środę znów wystąpi we własnej hali, co należy traktować jako swego rodzaju handicap. Tamtejsza sala nie od dziś uchodzi za trudną, więc normalne, że gospodynie dopingowane przez kibiców poczują się lepiej.
Niemniej w Krakowie także zaprezentowały pozytywne oblicze. Poziomem specjalnie nie powaliły, lecz wobec niekiedy topornej, fizycznej gry potrafiły wszechstronniej wykorzystywać atuty i właśnie dzięki temu osiągnęły stan remisowy.
Duża w tym zasługa Styliani Kaltsidou. Greczynka wymieniana przy okazji różnych zapowiedzi czy relacji do tej pory sprawiała wiślaczkom liczne problemy, oddając ważne rzuty. W związku z tym po raz kolejny ekipa spod Wawelu powinna dołożyć starań, by ją zneutralizować.
Podobnie sprawa klaruje się w przypadku Endene Miyem. 24-letnia podkoszowa zwykle nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a pani trener Valerie Garnier obdarza ją sporym zaufaniem. Zresztą nie robi tego bezpodstawnie.
Początek meczu w środę o godzinie 20.30.