Jakub Dłoniak i jego koledzy w sobotę staną przed ciężkim zadaniem. Do Tarnobrzega przyjeżdża faworyzowany Stelmet Zielona Góra. Trudno się zatem dziwić, że przed meczem wszystkie oczy skupiają się na kapitanie Jeziorowców. 29-letni zawodnik odcina się jednak od wszelkich emocji. - Nie ma mowy o jakimś biciu piany czy zbędnej napince. Co chwilę mnie ludzie na meczach wyjazdowych pytają o te sprawy. Z czasem to już się stawało denerwujące. Niech ludzie patrzą na mój zespół i moją grę a nie interesują się takimi rzeczami. To kolejny mecz, zmienia się tylko rywal, ale nie podejście - deklaruje Dłoniak.
Dla graczy Jeziora spotkanie ze Stelmetem to szansa na rehabilitację za porażkę w Kołobrzegu. - Zadecydował przestój w pierwszej połowie i strasznie nam odjechali. Walczyliśmy jednak i doszliśmy ich chyba na punkt. Sam miałem dwie dobre pozycje, które zazwyczaj trafiam. Nie potrafiliśmy dobrze rzucać z linii rzutów wolnych i przegraliśmy. Byliśmy bardzo zmęczeni. Ostatnio nieźle dostaliśmy w kość, doszła daleka podróż i pod koniec było nam ciężko. Sporo graliśmy w małym odstępie czasu. Teraz chcemy się poprawić, gramy u siebie i to nasz atut. Kibice ostatnio zrobili fajny klimat. Oby w sobotę było podobnie bo nas to niesie i bardzo pomaga.
Podopieczny Dariusza Szczubiała zdradza, że zmagał się w ostatnim czasie z problemami zdrowotnymi. - Złapałem jakąś bakterię i się zatrułem. Źle się czułem, byłem osłabiony. Schudłem z miejsca 3 kg. Strasznie mnie to zaniepokoiło, ale na szczęście już jest ok. Podjadłem sobie w domu na świętach u mamy. Wróciłem do swojej wagi i regeneruję siły. Jestem jeszcze trochę przymulony, bo jechałem do Tarnobrzega 13 godzin i dotarłem bladym świtem. Do meczu jest jeszcze trochę czasu więc liczy się tylko solidny trening i odpoczynek. Na sobotę będziemy wszyscy gotowi - przekonuje kapitan Jeziora.
Nie da się ukryć, że kluczem do sukcesu ekipy z Podkarpacia może się okazać dobra defensywa i ograniczenie poczynań Waltera Hodge'a. - Każdy wie o kim mowa, można powiedzieć najlepszy zawodnik ligi. Każdy przed meczem ma taktykę i cel by go powstrzymać ale udało się to mało komu. Na pewno jest ich liderem i trzeba ostro go naciskać. Nie można jednak myśleć tylko o nim, bo tam ma kto rzucać, jak ktoś trafi swój dzień to każdy może odpalić ze 20 punktów. My musimy zagrać jak z Koszalinem, równo i z wielką wiarą i sercem. Rzuty osobiste w ostatnim meczu zostawię bez komentarza bo i nie ma o czym mówić. Takie mecze się zdarzają, nasi rywale też słabo je rzucali, może to był po prostu taki mecz. To kwestia właściwej koncentracji. Nie czujemy się gorsi od Stelmetu i będziemy chcieli wygrać ten mecz - kończy Dłoniak.