Radomianie przegrali kolejny mecz w swojej hali. W minioną sobotę musieli uznać wyższość Polpharmy Starogard Gdański, chociaż spotkanie nie stało na wysokim poziomie i, jak podkreślali po zakończeniu zawodów koszykarze oraz trener Mariusz Karol, można było odnieść zwycięstwo. Dobra postawa Jakuba Zalewskiego i Artura Donigiewicza, zdobywców odpowiednio dziewiętnastu i osiemnastu punktów, nie wystarczyła do pokonania rywala.
- Przeciwnik przeciwko Arturowi i Kubie był za mocny. Jest mi przykro, ponieważ spotkanie było wyrównane, pomimo naszej katastrofalnej gry. Niewiele brakowało, a mogliśmy ten mecz wygrać. Dwie drużyny, które znajdują się na tym samym poziomie, a u nas zagrało tylko dwóch zawodników - nie mógł odżałować szkoleniowiec.
Dla Rosy to już szósta porażka w siedmiu pojedynkach przed własną publicznością. Do tej pory beniaminek TBL zdołał pokonać na własnym obiekcie zaledwie jednego rywala - Jezioro Tarnobrzeg w piątej kolejce. Na konferencji prasowej po ostatnim starciu zwrócił na to uwagę Mariusz Karol. - Presja związana z odniesieniem zwycięstwa niektórych zawodników przerasta. Zdecydowanie bardziej wolą grać na wyjeździe - zauważył trener.
Rzeczywiście, gdy drużyna z Radomia stoi na z góry przegranej pozycji, prezentuje się zdecydowanie lepiej. Tak było m.in. we Włocławku, gdzie niespodziewanie ograła Anwil 65:63. Przed długie fragmenty walczyła jak równy z równym z mistrzem Polski, Asseco Prokomem Gdynia.
Nie inaczej wyglądało spotkanie z PGE Turowem Zgorzelec, którego Rosa była gospodarzem. - Tej presji wtedy nie było. Gdy wydawało się, że każdy inny wynik niż zwycięstwo rywali będzie niespodzianką, wówczas zawodnicy realizowali założenia i spisali się naprawdę bardzo dobrze - zaznacza Mariusz Karol.
Trudno dziwić się zatem zdenerwowaniu szkoleniowca po meczu z ekipą ze Starogardu Gdańskiego. - W sytuacji, gdy ten wynik powinien być na naszą korzyść, nie potrafimy poradzić sobie z tym ciężarem. To jest główny element, który zadecydował o porażce z Polpharmą, oprócz tych czysto koszykarskich umiejętności. Wielu zawodników nie dało rady, nie udźwignęło obowiązku wygrania tego spotkania - przyznaje.
- Jeżeli dołożymy do tego bardzo słabą formę od początku Slavisy Bogavaca, na którego tak naprawdę nie można liczyć, oraz formę JJ'a, który trenuje tydzień, potem ma dwa tygodnie przerwy, później tydzień biega, w następnym się rozciąga, i tak od początku sezonu, to suma sumarum wyszło, że nie miał energii i siły, a to przecież jego największy atut, plus szybkość. Tego zabrakło - nie ukrywa trener.
Beniaminek będzie miał kilka dni więcej na odpoczynek od pozostałych zespołów. - Teraz przed nami dłuższa przerwa, ponieważ mecz z 30 grudnia mamy rozegrany, więc jest czas na podładowanie akumulatorów i ciężką pracę, przerywaną okresem noworocznym. Tylko ciężka praca może jednak przynieść efekt - kończy Mariusz Karol.