Niebo Jest Boiskiem - rozmowa z Jakubem Dłoniakiem, kapitanem Jeziora Tarnobrzeg

Jakub Dłoniak w obecnym sezonie prezentuje kapitalną formę. 29-letni zawodnik Jeziora jest także twarzą stowarzyszenia Niebo Jest Boiskiem, które poprzez koszykówkę chce integrować ze sobą ludzi.

Bartosz Półrolniczak: Trzy wygrane z rzędu, w tym dwie po bardzo dobrej grze. Kryzys już chyba za Jeziorem?

Jakub Dłoniak:Tak, znów udało się w tym sezonie pokonać AZS Koszalin. To mocna drużyna i takie mecze dają nam dodatkową wiarę i energię. Każdy z nas bardziej będzie ufał zespołowi i wierzył, że razem możemy zrobić naprawdę dużo. Łatwiej się teraz będzie walczyło o ligowe punkty.

Znów zaimponowałeś formą, to dla ciebie dodatkowa satysfakcja?
-

Na pewno tak. Najważniejsza jest drużyna i jej wyniki. Jestem kapitanem a więc ostatnią osobą, która może się bać odpowiedzialności. Taka jest moja rola, daje zespołowi co mam najlepszego. Wystarczyło to do dwóch wygranych i o to w tym wszystkim chodzi. Kibice też dobrze ogarnęli swoje zadanie, bardzo nam pomogli. Były głośno i energetycznie. Po meczu widziałem wiele uśmiechów na twarzach, cieszy mnie to niesamowicie.

Mieliście aż 35 asyst w dwóch meczach. To Tiller tak odmienił waszą grę?
-

Duża w tym jego rola i zasługa. Po to do nas dołączył i póki co pokazuje, że jest bardzo dobrym zawodnikiem. Lepiej broni od swojego poprzednika, rozgrywającym gości ciężej jest rozegrać akcje. Obrona poszła w górę a my sami możemy grać dużo z kontry bo fajnie napędza akcje. Pomaga nam wygrywać i oby tak dalej, dobrze się wszyscy rozumiemy.

Na co warto zwrócić uwagę w meczu z Kotwicą Kołobrzeg?
-

Musimy powtórzyć to wszystko co w meczach z Koszalinem. Podstawa to być razem przed 40 minut. Zawsze się trafi jakiś gorszy moment i właśnie wtedy trzeba się mobilizować i pobudzać. Koncentracja, wiara w siebie i w kolegów to klucz do wygranej.

Większość kibiców chyba nie wie, czym zajmujesz się poza parkietem. Jaka jest twoja rola w stowarzyszeniu Niebo Jest Boiskiem?
-

Zachęcam swoją osobą dzieciaki by zaczęły grać w koszykówkę i pokochały tą grę. Chce tym co robię pokazywać, jaka to jest piękna gra i jak można realizować się jako człowiek. Jestem można powiedzieć w pewien sposób twarzą stowarzyszenia. Pomagam moim kolegom Tomkowi Frankowi, Wojtasowi i Buremu, ale nie tylko im. Wiele osób w tym działa i każdy daje dużo dobrego i nie da się wszystkich wymienić. Często rozmawiamy co można zrobić albo zmienić żeby dzieciakom sprawić frajdę. Moje chłopaczki to organizują a ja mam zachęcać i motywować.

Skąd nazwa NJB?
-

To już jest od dawna. Bardzo dużo by opowiadać. NJB czyli Niebo Jest Boiskiem to mówi samo za siebie. Nazwa sama w sobie już może zachęcać i tworzyć w dzieciakach fajne podejście. Nie trzeba chyba wiele tłumaczyć jakie to ma przesłanie.

W jakich okolicznościach powstało?
-

Wszystko kształtowało się przez lata. Pewnego dnia grupa przyjaciół się zebrała i postanowiła coś zrobić, jakoś realizować tą nasza pasję. Koszykówka to chyba proste, każdy z nas jest z nią związany. Jest wielu chłopaczków którzy to ogarniają, już o tym wspominałem. Każdy robi swoje i wychodzi z tego świetna robota. Wszystko zaczęło się jeszcze na gorzowskich boiskach. Z czasem wiadomo, każdy trochę poszedł w swoją stronę bo różnie się życie układa. Każdy ma swoje obowiązki i to normalne. Ciągle jednak wszyscy mieli w sobie tą pasję i chcieli ją realizować. Powstał pomysł na stworzenie takiego projektu. Wszyscy zaangażowani mogą się realizować a dzieciaczki mogą mieć frajdę i łapać swoją zajawkę do sportu. Trzeba zadbać o młodych, nie mogą siedzieć tylko przed komputerem. Organizowane są treningi by mogli się wszyscy rozwijać. Liczy się integracja, uśmiech i po prostu dobra zabawa. Mogę powiedzieć, że nie tylko chodzi o dzieci. Jest teraz NJB Sportowa Rodzinka, obejmuje całe rodziny. Rodzice z dzieciakami spędzają razem czas, integrują się i łapią wspólny język. Jak młodzi złapią zajawkę to tak to wygląda, że trenują podstawy koszykówki, ojciec może iść na siłownię a mama na fitness czy inne ćwiczenia. To naprawdę bardzo fajne, wszyscy są razem i dbają o zdrowie, a dzieciaki nie myślą o głupotach.

To fajna sprawa, że mogą brać udział cale rodziny.
-

Na pewno tak. Wiesz jak teraz jest, każdy rodzic goni za czymś a dla dzieci czasu jest mało. To pomaga mieć rękę na pulsie i patrzeć, jak się kształtuje własny syn czy córka. Ćwiczą w szkołach jak rodzice pracują ale to nie to samo. Razem można poprzez koszykówkę ale i inne sporty złapać zajawkę. To pomaga się kształtować, ludzie się przekonują i jest coraz więcej odbiorców. Nie ma nic lepszego jak rodzina spędzająca czas z radością i uśmiechem. Wierzę, że z czasem będzie się to fajnie rozwijać.

Póki co działa to tylko w twoim rodzinnym mieście?
-

Tak, wszystko jest dość młode i rozwój póki co jest ograniczony. Wszystko odbywa się w podgorzowskiej gminie Deszczno.

W przyszłości macie jakieś plany rozwoju stowarzyszenia?
-

Nie wiem, sam wiesz jak to w Polsce jest. Masa przeszkód, głównie wiadomo jakich. Póki co mogę powiedzieć, że jesteśmy naprawdę dumni z tego co mamy i jak to wygląda. Tomek Frank ogarnia to jak może, ostro pomagają mu Wojtas i Bury i wszystko idzie do przodu. Coraz więcej tych rodzin jest, ludzie coraz chętniej biorą w tym udział. Treningi są dwa razy w tygodniu. Moje chłopaczki tam chodzą i szkolą na nich dzieciaki, wszystko daje duże korzyści. Chłopaki się realizują i robią dużo dobrego a dzieciaki i rodzinki łapią pasję i się integrują.

Zawsze podkreślasz, że jesteś zwykłym ziomkiem z gorzowskiego osiedla. Taką działalnością pomagacie takim samym młodym ludziom jak kiedyś ty.

- Masz rację, śmiało mogę tak powiedzieć. Lubię dzieciaki i chętnie zawsze spędzam z nimi czas. Nigdy po meczu czy treningu nie odmówiłem fotki, autografu czy chwili rozmowy. Są rzeczy których się wycenić nie da i trzeba o nie dbać. Zawsze jak tylko jestem na miejscu staram się wpadać na zajęcia NJB i popykać sobie z dzieciakami i moimi chłopakami w kosza. Staram się im pomagać, a dzieciaki przez kontrakt ze mną, mam nadzieję, że łapią ten klimat i bardziej są zaangażowane. Zaszczepiamy w nich sportowe podejście i chcemy by tak pokochali koszykówkę jak ja ją pokochałem.

Krótko mówiąc, zdrowy tryb życia poprzez integrację i koszykówkę.

- Dokładnie tak, my jesteśmy pasjonatami basketu, sprawia nam to dużą frajdę.

Poza zajęciami nazwijmy to normalnymi, są różne zajęcia okolicznościowe.
-

Jasne, chłopaki starają się robić zawsze coś nowego. Teraz były zajęcia świąteczne. Dziewczyny z ekstraklasy z naszego miasta promowały koszykówkę wśród dziewczynek. Moje chłopaczki też się nie obijają i zrobiły fajne zajęcia, promują to i starają się wprowadzać coraz nowsze elementy. Byli fajni gości którzy na pewno pokazali dzieciakom wiele ciekawych i efektownych zagrań. Zostaje mi się cieszyć, im więcej dzieciaków czy rodzin związanych z koszykówką tym lepiej.

Warto brać udział w zajęciach i projektach NJB ponieważ...

- ...ponieważ to mega zabawa, duża frajda i uśmiech na twarzy. To jest najważniejsze, przyjemne z pożytecznym.

Szkoda, że w Tarnobrzegu nie działa takie stowarzyszenie.
-

Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ja zawsze jestem chętny i gotowy. Może to będzie dla nas nowe wyzwanie? Jest mi tu naprawdę dobrze więc może kiedyś. Zostaje nam po prostu czekać co się w życiu wydarzy.

Komentarze (0)