Bez ambicji nie ma zwycięstw - relacja z meczu Franz Astoria Bydgoszcz - NETO PTG Sokół Łańcut

Świetny początek w wykonaniu gości i dobra skuteczność z dystansu wystarczyła, żeby pokonać na wyjeździe słabiutką Franz Astorię Bydgoszcz 79:95.

Lepszego początku niedzielnego spotkania goście z południa Polski nie mogli sobie wymarzyć. Świetnie na dystansie czuł się Damian Pieloch. Młody skrzydłowy trzykrotnie w pierwszej kwarcie trafił zza linii 6,75 centymetrów. Dodatkowo dziurawa jak szwajcarski ser obrona gospodarzy nie radziła sobie z szybkimi kontrami rywali i już po pierwszej części Sokół prowadził 14:27.

- Zagraliśmy zbyt bojaźliwie. Nie wiem czemu, ale moi zawodnicy bali się tego rywala. W ogóle nie podjęliśmy walki, nie było widać chęci i ambicji wśród tych chłopaków. Miałem też spore pretensje o to, że w pierwszej części mając czyste pozycje z dystansu, szukają innych rozwiązań - podsumował wyraźnie przygnębiony szkoleniowiec bydgoskiej drużyny Jarosław Zawadka.

I taki też obraz gry obserwowaliśmy do samego końca. Nawet gdy Franz Astorii udało się zbliżyć na odległość siedmiu punktów w czwartej kwarcie, to Sokół natychmiast powiększał przewagę. Głównie za sprawą świetnej gry pod koszem (Karol Dębski) oraz ponawianiu swoich akcji. Wśród bydgoszczan fatalne zawody zaliczył rozgrywający Paweł Lewandowski (7 strat) oraz środkowy Piotr Czaplicki. - Pewnego poziomu się nie przeskoczy - dodał Zawadka.

Natomiast dla Sokoła jest to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na wyjeździe. Dzięki temu łańcucianie dołączyli do ligowej czołówki i z pewnością będą się liczyć w walce o pierwszą piątkę. A przecież w Bydgoszczy wystąpili osłabieni brakiem dwójki zawodników (Młynarski i Buszta), ale nie miało to wpływu na ostateczny wynik tego jednostronnego spotkania.

- W tej lidze nie ma słabych drużyn. Cieszę się, że wreszcie zwyciężyliśmy w wyjazdowym spotkaniu. Mamy jeszcze pewien kłopot z czwartą kwartą, bo momentami przytrafiły się chwile dekoncentracji. Ale to samo miała na przykład Spójnia Stargard, która wysoko prowadziła w tej kolejce, a ostatecznie i tak wszystko rozstrzygnęło się w dogrywce - mówił zadowolony opiekun Sokoła, Dariusz Kaszowski.

Franz Astoria Bydgoszcz - NETO PTG Sokół Łańcut 79:95 (14:27, 24:22, 15:25, 26:21)

Astoria: Bierwagen 22, Szyttenholm 16, Robak 12, Laydych 9, Małgorzaciak 6, Lewandowski 6, Andryańczyk 3, Czaplicki 3, Rąpalski 2, Szafranek 0, Barszczyk 0.

Sokół: Dębski 23, Pieloch 23, Baran 17, Klima 16, Fortuna 6, Dubiel 4, Hałas 2, Gawrzydek 2, Balawender 2.

Komentarze (2)
avatar
obiektywny
28.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zwłaszcza Buszta to spore osłabienie! 
lamela
28.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Adrianie: jak można kogoś pokonać 79:95 ??