AZS Rzeszów nadal w krajowym składzie

Choć w trakcie całego przedsezonowego okresu wiele mówiło się na temat tego, że rzeszowscy działacze sprowadzą jeszcze koszykarki zagraniczne, to jednak póki co prawdopodobnie do tego nie dojdzie.

Podkarpacki klub zespół skomponował w tym roku dość szybko. Do pięciu zawodniczek, które wywalczyło awans do elity, dołączyło sześć kolejnych, mających łącznie spore doświadczenie w ekstraklasowych zmaganiach. - Na dzień dzisiejszy skład zestawiony jest z koszykarek polskich, które niewątpliwie odznaczają się sporą ambicją - opisuje trener Wojciech Downar-Zapolski.

Jednak wraz z tym non stop pojawiało się pytanie czy włodarze dokooptują do tego osoby spoza kraju. - Wielokrotnie powtarzałem, że jeżeli tylko znajdą się odpowiednie środki, to dobrze byłoby jeszcze kogoś zakontraktować - mówił po jednym z meczów towarzyskich wspomniany szkoleniowiec.

Tyle, że realia okazały się odmienne i drużyna do rozgrywek raczej przystąpi w niezmienionym zestawieniu. - Rzeczywiście tak to wygląda, lecz okienko transferowe nie zamyka się wraz ze startem sezonu, więc nie wykluczamy ewentualnych roszad w kolejnych miesiącach. Mamy określone warunki finansowe i ich się trzymamy - twierdzi jeden z działaczy, Dariusz Krępski.

AZS Rzeszów przypuszczalnie rozpocznie sezon w krajowym składzie
AZS Rzeszów przypuszczalnie rozpocznie sezon w krajowym składzie

Co ciekawe, wcale nie uważa on, że AZS musi być przez to skazany na porażki. - Spokojnie podchodzimy do rywalizacji. Chcemy w ciągu tych nadchodzących miesięcy obyć się wśród najlepszych i wywalczyć utrzymanie. Dziewczyny będące w teamie zapewniły, że mają zamiar bić się o zwycięstwa ze wszystkich sił, a to nastraja bardzo pozytywnie.

O tym, że słowa te wcale nie są bezpodstawne świadczą choćby wyniki sparingów. Dotychczas rzeszowianki wygrały m in. z rosyjskim Spartakiem Sankt Petersburg, AZS-em PWSZ Gorzów Wlkp. czy spadkowiczem z FGE, INEĄ AZS Poznań. 

Oczywiście "Akademiczkom" raczej trudno przyjdzie nawiązać wyrównaną walkę z potentatami, ale pozostali są w ich zasięgu. Zresztą dla takich osób jak Magdalena Kaczmarska, Aneta Kotnis czy Joanna Kędzia ligowe realia nie powinny stanowić żadnego zaskoczenia. W związku z tym też status beniaminka absolutnie nie oznacza odgórnej dyskwalifikacji. - Wiemy, że kilka innych klubów też boryka się z różnymi problemami, wobec czego mnóstwo kwestii wyjdzie "w praniu". Przez pozostałe do pierwszego spotkania tygodnie skład ma się scalać i zobaczymy czy efekty nas zadowolą. Musimy udźwignąć ciężar odpowiedzialności, a co za tym idzie sumiennie wykonywać swoją pracę - dopowiada na koniec Downar - Zapolski.

Źródło artykułu: