Pierwsze uderzenie zielonogórzan - relacja z meczu Zastal Zielona Góra - Energa Czarni Słupsk

Rywalizację ćwierćfinałową koszykarzy Zastalu Zielona Góra i Energii Czarnych Słupsk, lepiej rozpoczęli ci pierwsi. Zielonogórzanie pokonali słupszczan 97:92, a o końcowym rezultacie musiała zadecydować dogrywka.

Mocnym akcentem spotkanie rozpoczęła ekipa ze Słupska. Po trzech minutach gry, Czarni po wsadzie Scotta Morrisona prowadzili już 12:3. Zastal musiał więc jak najszybciej wrócić do gry, żeby podopieczni Dainiusa Adomaitisa  nie powiększyli i tak już sporej zaliczki. Tak też się stało. Sprawy w swoje ręce wziął lider zielonogórzan Walter Hodge, i to głównie po jego akcjach w połowie inauguracyjnej kwarty na tablicy widniał remis po 12. Od tego momentu gra się ustabilizowała, i wreszcie można było zobaczyć jak wygląda walka dwóch równorzędnych zespołów.

Druga kwarta przebiegała już pod dyktando "Zastalowców". Podopieczni Mihailo Uvalina  przede wszystkim znacznie częściej wykonywali rzuty osobiste od swojego przeciwnika. Zastal oddał aż 32 takie próby (27 celnych) w całym meczu, a Energa Czarni tylko 16 (13 celnych). Gospodarze więc, będąc lepszym w tym elemencie, zyskali aż 14 "oczek". Czarni jednak z kolei jednak lepiej zbierali, ale wydaje się, że ten element nie miał aż tak istotnego znaczenia, jak właśnie rzuty osobiste. Przed długą przerwą, zielonogórska drużyna prowadziła 49:44.

Po zmianie stron nie było nieoczekiwanego zwrotu akcji. Wynik nadal trzymał kibiców w napięciu, co na atrakcyjność widowiska na pewno miało niemały wpływ. Fani zgromadzeni w hali CRS wiedzieli, że jeśli taki stan rzeczy się nie zmieni, to czeka ich horror w końcówce. I takowy miał właśnie miejsce. W ostatniej kwarcie najwyższym jakimkolwiek prowadzeniem były zaledwie cztery punkty (69:73 w 32 minucie). Taki stan rzeczy musiał oznaczać sporo nerwów w ostatnich minutach tej konfrontacji. Można użyć nawet słów - w sekundach, ponieważ dosłownie "Czarne Pantery" gdyby nie zmarnowali swojej ostatniej akcji regulaminowego czasu gry, z tego meczu wyszliby zwycięsko. Ostatecznie czterdzieści minut spotkania zakończyło się jednak rezultatem 80:80, i o wyniku musiała zadecydować dogrywka.

W doliczonym czasie, na parkiecie dominowała już tylko ekipa zielonogórska. Ważnym i wydaje się kulminacyjnym momentem tej potyczki były dwie "trójki" trafione pod rząd przez Urosa Mirkovica . Po tym popisie Serba, Zastal prowadził 89:82, a dla słupskich koszykarzy był to cios, po którym nie zdołali już się pozbierać. Mecz zakończył się wynikiem 97:92. - Jestem bardzo szczęsliwy, bo wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Byliśmy mocno skupieni i skoncentrowani. Czterech zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem, dlatego możemy być zadowoleni - powiedział po spotkaniu rozgrywający Zastalu, Walter Hodge.

Zastal Zielona Góra - Energa Czarni Słupsk 97:92 (23:27, 26:17, 14:19, 17:17, 17:12)

Zastal: Hodge 31, Mirković 20, Chanas 16, Stelmach 10, Archibeque 9, Sroka 6, Mobley 5, Flieger 0.

Energa Czarni: Burrell 29, Morrison 15, Weaver 10, Hinson 8, Cesnauskis 8, Białek 7, Roszyk 6, Kikowski 5, Leończyk 4.

Źródło artykułu: