Kończy się pewna era Wisły... era Anny DeForge!

Trzy ostatnie sezony na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy to trzy kolejne tytuły mistrzowskie Wisły Can Pac Kraków, która tym samym zakończyła hegemonię drużyny z Gdyni. Niebagatelny wkład w te sukcesy miała amerykańska rzucająca Anna DeForge. W przyszłym sezonie zawodniczki tej jednak już w Krakowie nie zobaczymy. Tym samym zakończyła się pewna era w historii klubu spod Wawela.

Sezon 2004/2005 miał być przełomowy dla drużyny z Krakowa, która zakontraktowała takie Amerykańskie gwiazdy, jak Tangela Smith czy Shannon Johnson. Obie jednak zawiodły, szczególnie ta druga, która to miała być największą gwiazdą polskiej ligi. Johnson nie chciała grać z zespołem, tylko popisywać się indywidualnymi akcjami. To nie wyszło na dobre krakowskiej drużynie i skończyło się tradycyjnie, czyli mistrzostwem Polski dla Lotosu Climy Gdyni, bo tak wtedy nazywała się drużyna z Trójmiasta. Był to ósmy kolejny tytuł dla Gdynianek.

W kolejnym sezonie w drużynie nie było już żadnej z Amerykanek, które w sezonie poprzednim broniły barw ekipy Białej Gwiazdy. Pojawiły się za to dwie nowe - Kara Brown-Braxton oraz Anna DeForge. Zdecydowanie więcej mówiło się o tej pierwszej, która była młodą i bardzo perspektywiczną zawodniczką. Jak się okazało w czasie sezonu, mówiło się o niej jeszcze więcej, jednak z powodów pozasportowych, z których na jakiś czas opuściła drużynę, powracając w końcówce sezonu. DeForge natomiast była zdecydowaną liderką krakowskiej drużyny, stając się ulubienicą publiczności. Pierwszy sezon na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet zakończyła ze statystykami 16,1 punktu, 4,8 zbiórki, 3,2 asysty i 2,6 przechwytu na mecz. Razem z Wisłą Can Pack Kraków wywalczyła Puchar Polski oraz zdołała przerwać passę gdyńskiego zespołu w mistrzostwach Polski. W siedmiu finałowych meczach DeForge potwierdziła swój poziom i została uhonorowana nagrodą MVP.

Działacze krakowskiej Wisły szybko podpisali umowę na kolejny sezon z amerykańską gwiazdą polskich parkietów. DeForge odwdzięczyła się ponownie znakomitą grą. Pomimo problemów z plecami Amerykanka notowała średnio 14,6 punktu, 4,8 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty na mecz. Wiślaczki niestety nie zdołały wywalczyć Pucharu Polski, jednak występ w finałowej potyczce DeForge zakończył się dla niej kolejnym wyróżnieniem w postaci MVP, pomimo, że jej drużyna przegrała. W finale Mistrzostw Polski krakowianki wzięły jednak rewanż i po raz drugi z rzędu wywalczyły złote medale, a wkład DeForge był bardzo duży. To ona wspólnie z Dominique Canty i Chamique Holdsclaw odprawiły w finale ponownie gdynianki. Wiele mówiło się, że na linii DeForge – Canty - Holdsclaw nie układało się najlepiej, dlatego te dwie ostatnie zdecydowały się na przenosiny do Gdyni, gdzie spędziły sezon 2007/2008. DeForge natomiast związała się na dwa kolejne sezony z Krakowem.

Sezon 2007/2008 nie był już taki znakomity dla amerykańskiej rzucającej. co prawda rozpoczęła znakomicie, od dwóch bardzo dobrych meczów przeciwko gorzowiankom i toruniankom, jednak później było już tylko gorzej. Wszyscy w klubie zapewniali jednak, że zawodniczka jest profesjonalistką i w najważniejszych momentach sezonu znów będzie wielka. W Eurolidze się nie sprawdziło, dlatego wszyscy liczyli na ligę i puchar. W Pucharze Polski również Amerykanka nie świeciła, a Lotos PKO BP wygrał w Krakowie. W obozie Wisły zaczęła się mała panika, bo przed zespołem najważniejszy moment w sezonie, a DeForge nadal była w stanie hibernacji. W finałach FGE krakowianki nie miały przewagi własnego parkietu, co obok słabej dyspozycji DeForge było największym problemem trenera Wojciecha Downar-Zapolskiego. Od początku tej serii jednak sztab szkoleniowy mógł liczyć na znakomitą Candice Dupree, która grała koncertowo... tak jak DeForge w poprzednich sezonach. Wiadome było, że sama Dupree jednak nie zdobędzie dla Wisły Can Pack trzeciego tytułu z rzędu. DeForge popis gry dała dopiero w meczu nr 5 w Gdyni, gdy zdobywając 24 punkty i 9 zbiórek poprowadziła Wisłę do wygranej, która dała prowadzenie w serii 3:2. Szósty mecz jednak znów dla Amerykanki był fatalny, a gdynianki zdołały wygrać w Krakowie, doprowadzić do stanu 3:3 i przenieść serię na decydujący mecz do własnej hali. W meczu numer 7 walka była niesamowita. Na 3 sekundy przed końcem meczu Lotos PKO BP prowadził różnicą 4 punktów i w zasadzie nikt nie miał wątpliwości, że zespół z Gdyni powróci na tron. Wtedy do akcji wkroczyła DeForge. Amerykanka została sfaulowana, miała przed sobą dwa rzuty wolne. Pierwszy okazał się celny, jak wszystkie poprzednie w tym meczu. Drugi jednak DeForge celowo spudłowała, żeby dać nadzieję na zbiórkę koleżanką i szansę na doprowadzenie do remisu. Jak się okazało, Anka sama zebrała piłkę i w niesamowitych okolicznościach kuriozalnym rzutem z narożnika boiska nie widząc obręczy trafiła zza linii 6,25 równo z końcową syreną dając Wiśle dogrywkę! W niej podłamane gdynianki nie zdołały się podnieść i trzeci kolejny tytuł pojechał do Krakowa! Bohaterem znowu została DeForge, która tymi 3 sekundami zmazała swoją plamę, jakim była dyspozycja przez cały ten sezon.

Niestety dla niej, działacze wzięli pod uwagę cały sezon zawodniczki i ocena nie była zbyt wysoka. Na powrót do Krakowa zdecydowały się również Canty i Holdsclaw, co jak by było kolejnym problemem dla DeForge. Ostatecznie w sezonie 2008/2009 amerykańskiej rzucającej nie zobaczymy już pod Wawelem. Działacze zdecydowali się rozwiązać umowę za porozumieniem stron serdecznie dziękując jej za to wszystko, czego dokonała dla Białej Gwiazdy.

W Krakowie bardzo obawiano się o to, jak prezentować się będzie Anna DeForge w barwach Wisły, po tym jak bardzo zawiedli się na Shannon Johnson. Podpisanie umowy z popularną Defką okazało się strzałem w dziesiątkę, pomimo, że Amerykanka nie była tak głośnym transferem jak PeeWee. Zawodniczka w pełni pokazała jednak klasę i poprowadziła zespół do upragnionych tytułów. Zawodniczka niesamowicie polubiła Kraków, zżyła się z drużyną, a kibice wprost ją wielbili. Zresztą jej talent z pewnością nie tylko dla kibiców w Krakowie był godny podziwu. Pomimo różnych zawiści pomiędzy kibicami drużyn trzeba przyznać, że tak charyzmatycznej zawodniczki rządnej sukcesów dawno na naszych parkietach nie było. DeForge spędziła w Polsce trzy fantastyczne lata. Dostarczała w tym czasie kibicom wielu sportowych emocji, a drużynie krakowskiej dała trzy kolejne tytuły mistrzowskie. Można zatem spokojnie rzec, że razem z odejściem DeForge z Krakowa, kończy się pewna era w drużynie Wisły… Era spod znaku Anny DeForge, która przed przyjściem do Wisły, była praktycznie zawodniczką anonimową dla fanów polskiej żeńskiej koszykówki. Takich zawodniczek będzie z pewnością brakować w PLKK. DeForge była prawdziwą ikoną tej ligi ostatnich sezonów. Kto teraz przejmie tą pałeczkę? Pozostaje czekać i wypatrywać... A Ance, życzyć powodzenia na parkietach WNBA. Zawodniczka zawsze mówiła, że miło jej się wracało do Krakowa. Teraz może już jedynie powrócić jako gość lub rywal krakowskiej Wisły...

Komentarze (0)