Trener Adam Ziemiński stwarzał wrażenie przybitego ostatnimi wynikami. Kibice też nie dopisali, bowiem w hali na Glinkach zjawiła się ich zaledwie garstka. - Z porażką też trzeba umieć żyć - ocenił Ziemiński. - Są też dwie strony medalu. Teraz więcej okazji do gry dostaną nasze juniorki, szczególnie w drugiej fazie rozgrywek i pozytywnym akcentem zakończymy rundę zasadniczą.
Bydgoszczanki nie miały już żadnych szans na awans do fazy play-off. Jednym wyjściem byłaby dla nich rezygnacji z dalszej gry przeżywającego kłopoty finansowe ŁKS. Tak się nie stało, bowiem łodzianki zagrały w derbowym spotkaniu z Widzewem. Nawet przegrywając zapewniły sobie grę w czołowej ósemce. W ćwierćfinale zmierzą się z Wisłą Can-Pack Kraków.
Dlatego sobotni pojedynek z Tęczą był dla obydwu drużyn generalnym przetarciem przed walką o miejsca 9-16. Obie drużyny zaprezentowały więc zmienną formę. Dobrze mecz zaczęły bydgoszczanki, które później oddały inicjatywę rywalkom z południa Polski. Tak zacięta walka trwała do ostatnich minut. Przy stanie 65:65 dwukrotnie z dystansu trafiła Reene Taylor. Losy spotkania próbowała jeszcze odmienić Freeman, ale chwilę później Agnieszka Szott, a wcześniej trójka Elżbiety Mowlik dały zwycięstwo gospodarzom. - Całe szczęście, że znowu nie dałyśmy plamy i troche zrehabilitowałyśmy się przed kibicami - podkreśliła Szott.
Artego Bydgoszcz - MKS Tęcza Leszno 70:67 (18:14, 16:21, 12:17, 24:15)
Artego: Agnieszka Szott 19, Martyna Koc 14, Renee Taylor 14, Elżbieta Mowlik 13, Paulina Kuras 4, Djenebous Sissoko 4, Joanna Górzyńska-Szymczak 2, Karina Szybała 0.
Tęcza: Justyna Grabowska 19, Anna Kuncewicz 18, Ewelina Gala 13, Dominika Urbaniak 7, Marke Freeman 4, Małgorzata Chomicka 3, Katarzyna Bednarczyk 3.