Bez Katarzyny Kenig przystąpił do potyczki z sąsiadującym w tabeli Liderem Pruszków zespół Łódzkiego Klubu Sportowego. To oznaczało, że trener Jarosław Zyskowski dysponował właściwie 6-osobowym składem. Gospodynie rozpoczęły jednak bardzo skoncentrowane i ze świadomością ogromnej wagi środowego spotkania. Udane akcje Justyny Jeziornej i Olgi Urbanowicz pozwoliły łodziankom na objęcie prowadzenia 8:2. Koszykarki Lidera szybko się jednak obudziły i nadrobiły niewielkie straty. Przez całą pierwszą połowę wynik oscylował wokół remisu, a prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie.
Dobre zawody w ekipie gości rozgrywała Natalia Trofimowa, która doskonale znała swoje rywalki, z którymi jeszcze niedawno występowała w jednym klubie. Dużą wiedzę na temat rywalek miał także trener Adam Prabucki, do grudnia będący szkoleniowcem ŁKS-u. Powrotu do hali przy al. Unii nie miał jednak miłego. Kibice uznali bowiem, że jako pierwszy uciekł on z tonącego okrętu (ŁKS boryka się z problemami finansowymi) i przy każdym głośnym okrzyku trenera pruszkowianek do swoich podopiecznych lub sędziów, dało się słyszeć głośne buczenie i ironiczne uwagi pod jego adresem.
Decydującym fragmentem meczu okazała się trzecia kwarta. Po powrocie z 15-minutowej przerwy, łodzianki zupełnie straciły koncentrację, a o skuteczności właściwie nie można mówić, gdyż jej nie było. ŁKS zdobył przez 10 minut zaledwie 6 punktów. Kompletna indolencja rzutowa okazała się główną przyczyną porażki łodzianek tego dnia. Melissa Dalembert trafiła z gry zaledwie 4-krotnie w 19 próbach, Jetta McIntyre dwukrotnie w 11 próbach, zaś Lauren Prochaska do kosza trafiła 3 razy, również podejmując 11 prób.
Po drugiej stronie popis gry dała natomiast Laurie Koehn, dla której łódzkie kosze (zarówno w hali ŁKS-u, jak i Widzewa) tradycyjnie były bardzo szczęśliwe. Amerykanka, która przed rozpoczęciem spotkania otrzymała z rąk komisarza oficjalną nominację do Meczu Gwiazd PLKK, zanotowała 88-procentową skuteczność rzutów zza linii 6,75, trafiając z dystansu aż 7-krotnie. Przy przestoju w grze ofensywnej ŁKS-u, to właśnie głównie punkty Koehn umożliwiły Liderkom zbudowanie bezpiecznej, niemal 20-punktowej przewagi.
Ostatnia odsłona nie przyniosła już wielkich emocji. Łodzianki, zmęczone trudami meczu, w którym musiały sobie radzić z zaledwie jedną zmienniczką, nie wierzyły w nadrobienie strat, zaś pruszkowianki spokojnie kontrolowały wynik. Dzięki zwycięstwu nad bezpośrednim rywalem do zajęcia ósmego miejsca w tabeli, koszykarki Lidera znacząco zbliżyły się do udziału w fazie play-off Ford Germaz Ekstraklasy.
- Mogę pochwalić dziewczyny za walkę o każdą piłkę, którą próbowały wręcz wyszarpać rywalkom. Niestety, trzecia kwarta, kompletnie nieudana w naszym wykonaniu, przesądziła o losach meczu. Cały czas mamy fatalną sytuację kadrową i właściwie nie mam w trakcie meczu żadnej możliwości zmiany - podsumował spotkanie trener ŁKS-u Jarosław Zyskowski.
ŁKS Siemens AGD Łódź - Matizol Lider Pruszków 59:77 (21:22, 11:11, 6:23, 21:21)
ŁKS Siemens AGD: Prochaska 13, Jeziorna 11, Dalembert 11, McIntyre 10, Urbanowicz 9, Kowalska 5, Modelska 0.
Matizol Lider: Koehn 25, Williams 16, Trofimowa 13, Colson 6, Tomiałowicz 4, Chomać 4, Oha 4, Pietrzak 3, Wielebnowska 2, Bednarek 0, Stanek 0.
Sędziowali: Kotulski i Nowak.